“Uzasadnienie zostało celowo przetrzymane” – uważa Maciej Bejnarowicz, przewodniczący Komisji Rewizyjnej kołobrzeskiej Rady Miasta. Sprawa dotyczy odwołania od decyzji prokuratury o umorzeniu postępowania w sprawie tzw. “afery wyborczej”.
O sprawie umorzenia informowaliśmy w ubiegłym tygodniu (zobacz: Prokuratura umorzyła postępowanie w “aferze wyborczej”. Radni wnioskują o termin wglądu do akt). Przypomnijmy, że przewodniczący Komisji Rewizyjnej Rady Miasta oraz jej członek wnioskowali do prokuratury o ustalenie terminu wglądu do akt.
Tymczasem do Urzędu Miasta o umorzeniu postępowania wpłynął w środę, 1 lipca, Biuro Rady otrzymało je 2 lipca. Radnym natomiast rozesłano je dopiero we wtorek, 7 lipca, ale to było już po sesji. Jest to dość istotna sprawa, gdyż czas na odwołanie się od tej decyzji jest 7 dni i jest to termin zawity. Oznacza to w skrócie, że po tym czasie nie ma możliwości odwołania się. Radni nie mieli zatem możliwości podjęcia tego tematu w czasie obrad, nie mieli możliwości przygotowania odpowiedniego stanowiska, ale przede wszystkim nie zapoznano z tą decyzją prokuratury mieszkańców miasta.
Przewodniczący Rady Piotr Lewandowski przyznał, że do Biura to pismo wpłynęło w czwartek, 2 lipca, po godzinie 15.00. Na pytanie, dlaczego nie zostało to wysłane do radnych przed sesją, odpowiedział:
- Nie uznałem, że jest taka potrzeba. Do Rady wpłynęły dwa pisma. Komisja Rewizyjna dostała te informacje 1 lipca. Radni zatem wiedzieli. Jest umorzenie postępowania, wiec ja żadnych działań nie podejmowałem. Informacji, że radni z Komisji Rewizyjnej chcą podjąć jakieś działania, również nie otrzymałem, nie widziałem zatem potrzeby osobnej dyskusji w tym temacie na sesji. Myślę, że postanowienie prokuratury kończy tę sprawę.
Tymczasem radni, którzy zgłosili ten wniosek do prokuratury, nie zgadzają się z tym stwierdzeniem. Przede wszystkim zwracają uwagę na jeden istotny fakt: do Komisji Rewizyjnej dotarła tylko informacja o umorzeniu, a nie decyzja z uzasadnieniem, w której byli oznaczeni poszkodowani. Dlatego zaraz po uzyskaniu informacji zadecydowali o złożeniu wniosku dotyczącym dostępu do akt uważając, że są stroną w sprawie, jednak do dziś prokuratura się nie skontaktowała w sprawie ustalenia terminu.
- Zapoznałem się z postanowieniem o umorzeniu dochodzenia i jestem zdumiony, ponieważ kilkanaście lat temu osoby, które składały fałszywe oświadczenia przed urzędem miasta dostawały zarzuty, a ówczesny prezydent wyrok za brak nadzoru – mówi Jacek Woźniak, jeden z wnioskodawców. – Stąd po zapoznaniu się z dokumentami na etapie zażalenia będę miał do prokuratora prowadzącego szereg pytań, które będą zaczynały się od słowa: dlaczego. Trudno nie odnieść wrażenia, że w naszym mieście można okłamywać urząd, i być z tego powodu bezkarnym.
Radny Maciej Bejnarowicz twierdzi wprost:
- Ewidentnie była to gra na czas. Przecież nikt nie traktował tej sprawy politycznie, tylko chcieliśmy tylko wyjaśnić, czy były jakieś nieprawidłowości w postępowaniu czy nie. W momencie, kiedy do nas trafiła informacja o umorzeniu, jednocześnie powinno trafić uzasadnienie. Jeżeli to postanowienie nie zostało nam przekazane, kiedy mogliśmy się jeszcze odwoływać, ale zostało przekazane po terminie, to uważam, że zostało celowo przetrzymane. To jest działanie polityczne, aby przed wyborami poszła informacja, że sprawa została umorzona. Z przykrością stwierdzam, że przewodniczący Rady Miasta wpisuje się w kalendarz wyborczy – dodaje radny.
Komentarz:
Poniekąd trudno się dziwić radnym opozycyjnym, że mają więcej pytań niż odpowiedzi. Do Rady trafia pismo 1 lipca, radni je otrzymują dopiero 7. Po terminie. Dlaczego…? Przecież Rada powinna uczynić wszystko, by ten spektakl się skończył, decyzja prokuratury o umorzeniu jest przecież korzystna dla większości w Radzie. Był czas, by radni się z decyzją prokuratury zapoznali, a nawet przygotowali odpowiednie stanowisko w wymaganym czasie. A teraz trudno się dziwić, że takie postępowanie przyczynia się do kolejnych pytań. A to, że obecna Rada potrafi działać szybko – wiemy. Mieliśmy próbkę, gdy wpłynęło pismo z PŻB w sprawie radnego Woźniaka, tu reakcja była błyskawiczna. Można – i trzeba było – zatem i tę sprawę zakończyć raz, a konkretnie. Stało się inaczej, i zobaczymy, czy rzeczywiście umorzenie zakończy sprawę.