Kołobrzescy radni przegłosowali podczas dzisiejszej sesji przystąpienie do sporządzenia zmiany Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta Kołobrzeg dla części terenów niezabudowanych i położonych na zachód od ul. B. Krzywoustego.
- Miejmy może tę procedurę od początku zrobioną. Poczekajmy na decyzję sądu, a będziemy mogli bardziej transparentnie przyjrzeć się, co można zrobić na tym terenie. Jesteśmy ciekawi, jak ta procedura będzie wyglądać – mówił radny Adam Hok z klubu “Nowy Kołobrzeg” .
Początkowo radni byli zgodni, co do przystąpienia do sporządzenia zmiany Studium dla tego terenu.
- Będzie można zgłaszać wnioski, zwrócić się do RDOŚ (Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska – przy.aut.); ta część, która ma być chroniona niech będzie, to cenny dla nas teren nie tylko przyrodniczo. Część terenu jest zalewowa, a wtedy miasto będzie musiało ponieść koszty budowy wałów przeciwpowodziowych. Będzie można określić, gdzie będzie można zabudować, bo nie można pozwolić na budowania na terenach zalewowych, opracujemy to dokładnie. Nie powinniśmy dopuścić do tego, by decyzje były zaskarżone, w przypadku wysokiej wody na Parsęcie mogłoby to się odbić czkawką – argumentował radny Krzysztof Plewko.
Przypomnijmy, że Studium uchwalone było w 2103 roku. Zgodną jak dotąd dyskusję przerwała jednak poprawka radnego Jacka Woźniaka, która wprowadziła konsternację wśród radnych, doprowadziła również do nieprzyjemnej wymiany zdań pomiędzy radnym a prezydent miasta Anną Mieczkowską:
- Czym kierował się wojewoda uchylając plan zagospodarowania przestrzennego. Ostrzegałem przed tym, kiedy ta uchwała była procedowana. Pamiętam dyskusję, również i w kuluarach, w 2013 roku nie było wiadomo, jak będzie przebiegał trzeci etap dojazdu do portu, czy będzie wchodził łukiem częściowo w te solniska, które się tam znajdują. Były wtedy inne uwarunkowania i inne okoliczności. Ten przebieg drogi trzeciego etapu wyłonił możliwości, że w części mogłaby być zrealizowana zabudowa mieszkaniowa. Nie podoba mi się sposób wrzucania na sesję w ostatnie chwili takich projektów, zwłaszcza na sesje zdalne, mamy problem z zapoznaniem się z dokumentami, które zazwyczaj mają urzędnicy. Obie panie naczelnik używały trzech identycznych argumentów, ze powinniśmy tę uchwałę podjąć. Pierwszy to taki, że część leży w granicy obszaru Natura 2000. Faktycznie, to prawda. Drugi: że na tym terenie znajdują się chronione siedliska. Faktycznie, w zachodniej części znajduje się fragment siedliska. Trzeci: że kiedy był przygotowywany plan zagospodarowania przestrzennego, regionalny dyrektor RDOŚ nie uzgodnił tamtego planu. Podczas komisji mówiłem otwartym tekstem, że doszukuję się pewnej złośliwości w tym projekcie uchwały, ale nie tylko. Doszukuję się również przyznania się do błędu przy podjęciu tamtej uchwały. Prezydent daje wojewodzie argument, że to wojewoda miał rację uchylając plan zagospodarowania przestrzennego. Kierując się tym, co mówiła pani prezydent. Dostrzegam od jakiegoś czasu, że pani prezydent usztywnia się – i słusznie – w kierunkach przyrodniczych i środowiskowych z pod tym względem szacunek z mojej strony. Prezydent wnioskuje, by raz jeszcze pochylić się nad studium i raz jeszcze dać możliwość wypowiedzenia się instytucjom uzgadniającym, i raz jeszcze rozstrzygnąć kierunek zagospodarowania tego terenu. Co więcej: pani prezydent mówi, że powinniśmy chronić obszary cenne przyrodniczo i chronić to, co natura nam dała. To są cytaty dosłowne z dzisiejszej sesji. Pozwalam sobie złożyć poprawkę do tego projektu.
Radny Woźniak dostarczył ją do Biura Rady Miasta jeszcze przed sesją, a mimo to nie każdy radny się z nią zapoznał. Poprawka zakładała m.in., żeby w tytule dodać: “…oraz części niezabudowanych położonych na północ od drogi S6” .
- Chodzi o to, że mamy w naszym mieście teren bardzo podobny, do którego można użyć tych samych argumentów, czyli: że powinniśmy chronić obszary cenne przyrodniczo, żeby chronić to, co natura nam dała, że powinniśmy jeszcze raz przychylić się nad studium i jeszcze raz zastanowić się, który kierunek jest tym właściwym. Te tereny spełniają dokładnie te same warunki, a w dodatku jest cały na terenie Natura 2000, unikatowe storczyki, ogólna dbałość o środowiska naturalne i brak jest uzgodnienia z dyrektorem RDOŚ, ale i brak uzgodnienia z Ministerstwem Zdrowia. Mówię o Mirocicach, o terenach tylko tych na północ od drogi S6. Uruchomimy w ten sposób procedurę dla tych obszarów równolegle, by obszary cenne biologicznie były chronione. Można byłoby utworzyć użytek biologicznie, a kto wie, być może nawet utworzyć rezerwat – argumentował radny.
Zaskoczenie przy jej przedłożeniu było widoczne dla wielu radnych. Początkowo entuzjastycznie do poprawki radnego podszedł Krzysztof Plewko, który przypomniał:
- W 2013 roku wiele różnych rzeczy się działo, między innymi teren Mirocic, opinia RDOŚ była wtedy karygodna, dyrektor powiedziała, że została wprowadzona w błąd przez jedną z radnych, nie będę mówił której.
W oczekiwaniu na dostarczenie załączników mapowych do komputerów wszystkich radnych rozpoczęła się dyskusja. Głos zabrała prezydent Anna Mieczkowska:
- Co do poprawki pana Jacka Woźniaka: nikt jej na oczy nie widział, poproszę by naczelnik wyjaśniła państwu i podzieliła się uwagami, opowiedziała jak funkcjonalnie powiązane są ze sobą te tereny, bo jeśli radny chce wprowadzać poprawkę, to jednak uzasadnieniem byłoby funkcjonalne bądź terytorialne połączenie tych dwóch terenów.
Naczelnik wydziału Urbanistyki i Architektury Monika Sielewska przedstawiła radnym załączniki mapowe. Pierwsza przedstawia plan przedłożony radnym w 2013 roku. Kolorem żółtym jest oznaczona droga i teren za drogą:
i załącznik graficzny zaproponowany przez radnego Woźniaka, na którym również jest widoczna droga zaznaczona kolorem żółtym, ale tereny do granicy oznaczone na zielono:
- Teren zaznaczony jako MN.R3 został ograniczony, a zatem nie jest to ta sama sytuacja, która przedstawiamy Państwu w uchwale inicjującej. Radny Woźniak nawiązuje tutaj, że te zmiany nie były uzgadniane z Ministerstwem i RDOŚ – nieprawda, gdyż taki projekt dalej idący właśnie z zabudową mieszkaniową był uzgadniany, był wykładany do publicznego wglądu. Jest to więc zupełnie inna sytuacja, doradzałabym prezydent zaopiniowanie takiej poprawki negatywnie. Chcę też przypomnieć, że to studium obowiązuje od 2013 roku, ponadto jesteśmy w toku opracowywania planu miejscowego dla tego terenu, państwo życzyliście sobie ekspertyzę hydrologiczną tego terenu, oczekujemy na ekspertyzę hydrologiczną, czekamy na jej treść.
Radny Woźniak wskazywał, że sytuacja z terenami Mirocic jest bardzo podobna. Argumentując za wprowadzeniem swojej poprawki przytoczył argumenty, których użyła prezydent przy terenach za ulicą B. Krzywoustego:
- Na etapie przygotowywania planu zagospodarowania RDOŚ nie uzgodnił, i Ministerstwo Zdrowia nie uzgodniło, o czym było głośno. To jest ta sama sytuacja, te same argumenty: tu też nie uzgodnienia z RDOŚ, z Ministerstwem Zdrowia. Zmianą w studium miałyby być objęte tylko te tereny przeznaczone na tereny inwestycyjne.
Radny zaznaczył w odpowiedzi do innych radnych – w tym do radnego Plewki – że rysunek obejmuje tylko obszar, który mógłby być zainwestowany w zabudowę mieszkaniową wielorodzinnych. Te które już chronią borowinę i tereny zielone, nie muszą być na nowo rozpatrywane. Radny Plewko zwrócił uwagę na braki w zaznaczeniu obszaru zlewni wód, a radni czekają na opracowanie. Odpowiedź radnego Woźniaka wywołała reakcję prezydent Anny Mieczkowskiej:
- Nie ma uzgodnień z RDOŚ, bo jesteśmy wciąż w procedurze uzgodnieniowej. Jednym z państwa postulatów było opracowanie hydrologiczne, co uczyniliśmy. Nie ma przesłanek merytorycznych, by ta poprawka została przyjęta. Tak naprawdę naszła mnie taka myśl, że jest to taki temat zastępczy. Zawsze jak dochodzi do momentu, kiedy chcemy przyjąć jakąkolwiek uchwałę niezgodną z pana stanowiskiem, bo widzę, że broni pan zacięcie tego, aby w dolinie Stramniczki wybudować domy, to zawsze są Mirocice, Pałac Zdrojowy i kilka jeszcze innych punktów, które są zawsze gotowe do tego, by dyskusja rozgorzała. Przecież nadejdzie taki moment, że i nad Mirocicami będziemy dyskutować. Będą badania hydrologiczne, będziemy dalej procedowali przygotowanie tego planu. Na tamten plan przyjdzie czas. Proszę zobaczyć, jak łatwo jest odwrócić uwagę z ważnego tematu. Wróćmy do przystąpienia sporządzenia zmiany w studium dla bardzo ważnego terenu. Cieszę się, że dożyłam czasów, że cytuje mnie radny Woźniak.
Radny Woźniak nie pozostał dłużny:
- Pani prezydent. Nie ma żadnych przeciwwskazań, by te procedury były prowadzone jednocześnie. Będę cytował panią za każdym razem, dlatego że to, o czym pani mówi też się zmienia w zależności od tego, jaki cel chce pani osiągnąć. Ja sobie wypisuję te pani słowa: że trzeba chronić obszary cenne przyrodniczo, a RDOŚ nie uzgodnił pani zabudowy Mirocic; że trzeba chronić to, co natura nam dała – a RDOŚ i Ministerstwo Zdrowia nie uzgodniły pani zabudowy Mirocic… To są proste rzeczy, można to zrobić w krótkiej procedurze bardzo szybko. Proszę się nie wycofywać ze swoich słów.
Po tej wypowiedzi nawiązała się dyskusja pomiędzy radnym Woźniakiem a prezydent miasta:
- Moje ad vocem nie będzie dotyczyło merytorycznej sesji – zaznaczyła prezydent. – Mam prośbę do radnego Woźniaka, który bardzo lubi pouczać, i wskazywać różnym osobom ich miejsce. Pan już raz wskazał miejsce prezydentowi miasta mówiąc, że nie mam prawa, bo nie jestem radną. Ja do pana mam taką prośbę: proszę z wielką uwagą artykułować swoje myśli bo możemy dojść do takiego momentu, że będzie pan musiał mnie publicznie przeprosić.
- Skupiam się na uchwale dlatego, że argumenty przy jednym obszarze są dokładnie takie same jak przy drugim. W trakcie tej sesji ani razu nie obraziłem pani prezydent, ani razu nie odezwałem się bez szacunku i panią prezydent proszę, bo pani ma też taką manierę i tendencję do pouczania innych, jak taki belfer przedwojenny – odpowiedział radny Woźniak.
Prezydent w kolejnej odpowiedzi zaznaczyła, że jednak Jacek Woźniak nie zrozumiał jej wypowiedzi:
- Każdy ma inny punkt wrażliwości i pana punkt wypowiadania się odbiega od poczucia naszej wrażliwości. Przedwojenny belfer – nie uznaję tego jako obelgę, bo jestem nauczycielką i mówienie o mnie belfer, może nie przedwojenny, ale belfer, nie narusza mojej godności – odpowiedziała prezydent.
Radny Krzysztof Plewko miał zastrzeżenia do poprawki, gdyż zwracał uwagę na zlewnię, która znajduje się na terenie dwóch gmin. Choć na początku był chętny, to jednak ostatecznie się wstrzymał, gdyż uważa, że Mirocice to zbyt ważny temat, którym rada będzie się zajmowała osobno. Poprawka radnego nie przeszła, natomiast cały projekt uchwały został podjęty większością głosów.