„Piłka leży” – pisze radny. Jakie efekty przyniosła ostatnia komisja sportu?

Kolejna odsłona problemów w piłkarskiej „Kotwicy” Kołobrzeg. Tym razem sprawą między innymi ostatniego meczu zajęli się kołobrzescy radni. W posiedzeniu Komisji Sportu uczestniczyli kołobrzescy radni – nie tylko członkowie komisji, ale i przedstawiciele kibiców. Jednak w pewnym momencie posiedzenie było prowadzone jednoosobowo, co oznacza brak kworum. Na ten fakt zwrócił uwagę radny Dariusz Zawadzki, nie szczędząc ponadto krytyki wobec przewodniczącego, zarówno dotyczącej sposobu prowadzenia obrad, jak i właśnie braku kworum pod koniec posiedzenia. Przewodniczący nie pozostał dłużny. 

Sytuacja trudna, jak w wielu klubach sportowych w kraju. Problem piłkarskiej Kotwicy poruszaliśmy już niejednokrotnie. Tym razem, aby między innymi umożliwić spotkanie kibiców z prezesem, na komisję został zaproszony prezes Adam Dzik.

Jak się można domyślać, nie doszło do żadnych wiążących postanowień, przedstawiciel kibiców nie wyglądał na zadowolonego z wyjaśnień prezesa. Nie wiadomo, dlaczego nie do końca tematem byli zainteresowani członkowie komisji sportu, gdyż w pewnym momencie przestali brać udział w posiedzeniu. Przewodniczący nie sygnalizował tego podczas posiedzenia, ale zauważył to radny Zawadzki i zwrócił uwagę przewodniczącemu. Dziś napisał o tej sytuacji na swoim profilu w portalu społecznościowym:

Oprócz radnych zaproszeni zostali prezes klubu Adam Dzik i przedstawiciel kibiców ze Stowarzyszenia Miłośników Kotwicy. Ponieważ wiele osób zaniepokojonych sytuacją w Kotwicy zgłosiło się do mnie ze swoimi pytaniami i problemami, postanowiłem i ja wziąć udział w tej Komisji.

Podczas spotkania zwyczajowo były informacje, zadawane pytania i odpowiedzi. Niby norma… Biorąc pod uwagę, że w grę oprócz piłki nożnej wchodzi też kwota ponad miliona złotych podatników, oraz zaostrzający się konflikt na linii Prezes – kibice, uważam, że do tematu należy podejść ze śmiertelną powagą.

Z gruntu słuszne stwierdzenie przewodniczącego Barwinka: „oczekujemy profesjonalizmu, wyników sportowych i poukładanego klubu pod względem formalnym”, w jego ustach zabrzmiały trochę groteskowo … dlaczego?

Otóż, ja bym oczekiwał również zaangażowania ze strony członków Komisji oraz profesjonalizmu od Przewodniczącego i nie prowadzenia komisji bez Kworum. To była pierwsza w historii naszego samorządu Komisja (tak ważna komisja!!!) prowadząca w dużej części jednoosobowo. Jeden członek z 4-osobowej komisji! Przypomnę, że radny Zięba i moja skromna osoba, byliśmy gośćmi, tak samo jak kibice i pan Prezes” – pisze radny.

Dariusz Zawadzki poszedł również dalej:

Jedno jest pewne, sprawa jest rozwojowa, konflikt będzie się zaostrzał, a przy takim podejściu pana Przewodniczącego komisji, to sądzę, że nie ma dobrej woli z tej strony do złagodzenia konfliktu. Widząc takie zaangażowanie trenera oraz członków Komisji nie dziwi mnie teraz, dlaczego „piłka leży”. 
Osobiście uważam, że naszym Kibicom, jako regionalnym patriotom, oraz grupie osób, która mocno angażuje się w życie nie tylko sportowe miasta, ale także społeczne, działając często charytatywnie na rzecz mieszkańców, winni jesteśmy należyty szacunek i uwagę oraz chęć złagodzenia konfliktu i załatwienia sprawy w sposób nie pozostawiający żadnych wątpliwości. Kibice to też kołobrzeżanie, to nasi wyborcy i powinniśmy ich wysłuchać. Z kolei ponad milionowa dotacja powinna sprawić, że zaangażowanie członków komisji powinno być na wyższym poziomie.

Radny dołączył również końcowy fragment zapisu posiedzenia, w którym zwraca uwagę na brak kworum. Nie wiemy jednak, jak długo Komisja była prowadzona bez kworum. Szczęśliwie dla przewodniczącego w tym przypadku nie było żadnych głosowań – wtedy może zauważyłby brak członków własnej komisji.

Przewodniczący Komisji Kamil Barwinek zapytany o komentarz do tej sytuacji odpowiedział jasno:

  • Po pierwsze: kworum zostało stwierdzone, obecni byli na nim wszyscy członkowie, co jest potwierdzone na protokole z posiedzenia, co może potwierdzić pracownik Biura Rady Miasta. Tak, wyłączyli się pod sam koniec, co zauważył radny i wówczas udzieliłem mu głosu, bo był ostatnią osobą zgłoszoną, po czym zamknąłem posiedzenie. Po drugie: Dariusz Zawadzki jako doświadczony samorządowiec powinien wiedzieć, że ewentualną kontrolę w klubie może przeprowadzić biuro audytu lub Komisja Rewizyjna Rady Miasta i tylko w zakresie, w jakim miasto przyznaje dotacje. Po trzecie: kibice wiedzą, że muszą wejść do komisji rewizyjnej klubu, żeby tak naprawdę mieć wgląd w to, co się tam dzieje. Z tego co wiem, to  na tę chwilę nawet nie dostali deklaracji wejścia do stowarzyszenia – dodaje radny Barwinek.

Przewodniczący jednak najwyraźniej nie zauważył, że właśnie gdyby nie uwaga na zacytowanym fragmencie komisji we wpisie radnego Zawadzkiego, nie byłoby wiadomo, że komisja nie ma kworum, bo sam przewodniczący na ten fakt nie zwrócił uwagi. Skąd więc wie, ze wyłączyli się pod koniec…? Siłą rzeczy nasuwa się pytanie, co tak naprawdę jest dla radnych z tej komisji ważne. Sytuacja w Kotwicy jest o tyle skomplikowana, że miasto jako takie może jedynie kontrolować dotację i sposób jej wydatkowania. Sprawy w samym stowarzyszeniu to już niestety rola  komisji rewizyjnej, ale stowarzyszenia. Nie oznacza to jednak, że miasto „nic nie może” – może, i powinno zdziałać wiele, ale jeśli sami członkowie Komisji Sportu nie dotrwali do końca tego posiedzenia, czy dobrze to świadczy o podejściu do tematu?  Sprawa Kotwicy rozeszła się już na całą Polskę, więc słusznie należy oczekiwać, że chociaż członkowie Komisji Sportu w mieście, które jest głównym „sponsorem” klubu, mogli poświęcić swój cenny czas na dotrwanie do jej końca. Rolą przewodniczącego jest ponadto łagodzenie konfliktów i próba znalezienia rozwiązania trudnych spraw.

Tymczasem w dyskusji, która rozwinęła się pod wpisem radnego, nie widać chęci rozwiązania tego problemu ani przyjęcia krytyki pod swoim adresem. Można natomiast wysnuć wniosek, że poza trwającym ciągle audytem „nic więcej nie można zrobić”. W zasadzie zatem po co jest Komisja Sportu w Radzie Miasta? By kontrolować dotacje, które są rozliczane zazwyczaj poprawnie? By czekać na wynik audytu? Czy od członków Komisji, a tym bardziej przewodniczącego, w tak ważnej sprawie naprawdę nie można spodziewać się niczego więcej?

  • Ja nie mówię o sprawowaniu roli kontrolnej Komisji, a nie żeby Przewodniczący ją kontrolował – podsumowuje radny Zawadzki. –  Chodzi mi tylko o większe zaangażowania w tych sprawach w celu godzenia środowisk. Sprawą zainteresowali mnie moi znajomi, będący kibicami, stąd między innymi artykuł, który umieściłem na swoim profilu. Daleki jestem od populizmu czy chęci zaistnienia. Niech pan radny nie osądza wszystkich swoją miarą. Skoro pan Barwinek wywodzi się z tego środowiska, jak pamiętamy, bardzo mu zależało na funkcji Przewodniczącego Komisji Sportu i Turystyki to nie tylko ja, ale i Kibice oczekiwalibyśmy maksymalnego zaangażowania.  Po drugie: rzucanie obraźliwych i populistycznych frazesów na temat „zniżania się do poziomu” – jakie to dziwne, że najczęściej używają go ludzie, którym ciężko znaleźć merytoryczne argumenty, potwierdza tylko rzymską maksymę: „Obelgi są argumentami tych, którzy nie mają racji”. Zatem, dziękuję bardzo, za przyznanie mi racji – podsumowuje D. Zawadzki.

Komentarz:

Pod wpisem radnego podajemy link do posiedzenia komisji. Ze szczególnym zainteresowaniem polecamy dyskusję przedstawiciela Kotwicy z prezesem. Jak kibic z prezesem „nie mógł dojść do porozumienia”, tak najwyraźniej z radnymi również kibice również nie dojdą do porozumienia. Czy w końcu będzie ktoś, kto „tupnie nogą” i rozwiąże ten problem? Na to pytanie dziś niestety trudno uzyskać odpowiedź. Trudno się spodziewać, że zrobią to radni z Komisji Sportu. Jedno jest pewne: przewodniczący powinien przynajmniej z odrobiną pokory uderzyć się w pierś, nie odbijać piłeczki, tylko znaleźć rozwiązanie i przedłożyć je radnym. A dodatkowo, w mojej subiektywnej ocenie, podczas posiedzenia komisji ponadto nie traktować radnych z przysłowiowego „buta”, tylko zrozumieć, że od tego są, by zadawać pytania i uczestniczyć w posiedzeniach. Koniec, kropka.

Żaneta Czerwińska