Niejednokrotnie w komentarzach Czytelnicy pytają, jak to jest, że wiece wyborcze, spotkania podsumowujące, odbywały się “oko w oko”, niejednokrotnie bez zachowania odległości, o maseczkach nie wspominając, podczas gdy urzędy pracują zdalnie. Pandemia koronawirusa nie przeszkodziła wielu radnym czy innym działaczom Platformy Obywatelskiej spotkać się przed Urzędem Miasta w ostatniej chwili przed ciszą wyborczą, by podsumować kampanię wyborczą swojego kandydata, podobnie zresztą zrobiła partia popierająca obecnego prezydenta. Jak to zatem z tą pracą i spotykaniem zdalnym jest…?
Znoszone są obostrzenia w imprezach, wydarzeniach kulturalnych, zajęciach na świeżym powietrzu, a jednak nadal zdalnie spotykają się również radni podczas posiedzeń Komisji. Sesje Rady Miasta również odbywają się zdalnie. Korzystając z dzisiejszej konferencji prasowej – również przeprowadzonej zdalnie – zapytaliśmy o tę różnicę.
Prezydent miasta Anna Mieczkowska udzieliła wyczerpującej wypowiedzi. Przede wszystkim podkreśliła fakt, że stan epidemii nie został jeszcze zniesiony i to prezydent miasta odpowiada za swoich pracowników, którzy muszą uczestniczyć w sesji.
- Ustawa “covidowska” opisała wyraźnie, że taka jest możliwość celem uniknięcia zarażenia. Każdy pracodawca odpowiada za swoich pracowników i narażenie pracowników na możliwość zakażenia się wirusem, jest wciąż zbyt duże. Nie przypominam sobie, żeby Główny Inspektor Sanitarny odwołał stan epidemii i abyśmy obserwowali tendencję spadkową. Mnie też jest ciężko pracować w trybie zdalnym, i również wiem, że są różne spotkania, na których spotykają się ludzie nie-zdalnie. Na spotkaniu, w którym ja uczestniczyłam, odpowiadałam sama za siebie, to był mój prywatny czas i moje prywatne spotkanie. Gdybym wtedy się zakaziła, miałabym do siebie samej pretensje. Ja byłam w maseczce, chciałam tylko dodać. Natomiast czym innym jest od strony Kodeksu Pracy narażanie pracowników. To ustawodawca wymyślił taką formułę spotykania się.
Prezydent przypomniała wyznaczony termin marcowej sesji, kiedy zastanawiano się, w jaki sposób ją przeprowadzić zanim nie było jeszcze możliwości odbywania obrad zdalnie. Kiedy się taka możliwość zdalnych obrad i spotkań pojawiła, korzysta się z jej do chwili obecnej:
- Z tej możliwości korzystają ci wszyscy, którzy biorą sobie do serca bardzo głęboko wciąż istniejący stan epidemii. Jak będzie odwołany stan epidemii, na pewno wtedy wrócimy do pracy w normalnym trybie.
Prezydent przestrzega przed zbyt nieroztropnym nieprzestrzeganiem zasady zachowania dystansu i reżimu sanitarnego. Przypomina, że noszenie maseczek w miejscach publicznych wciąż jest obowiązujące.
- Prawdopodobnie przez to rozluźnienie zaobserwowaliśmy na przestrzeni dwóch ostatnich tygodni, że doszło do zakażenia w miejscowościach turystycznych. Nasza miejscowość jest wyjątkową, bo żyjemy tylko z turystyki, i naprawdę z wielkim niepokojem obserwuję to rozluźnienie. Dla nas dzisiaj najważniejszą rzeczą jest to, by nie doszło do zakażenia i aby nie było ogniska zakażenia w naszym mieście, bo jeżeli to się zdarzy, to ten sezon niestety będziemy musieli zaliczyć do sezonów straconych. Zatem w trosce o bezpieczeństwo pracowników Urzędu Miasta, którzy uczestniczą w sesji Rady Miasta, ale również w trosce o to, abyśmy jak najmniejsze skutki odczuli panującej wciąż epidemii, stosujemy te zasady – podsumowała prezydent.
Trudno się w tym przypadku nie zgodzić. Trzeba zrozumieć fakt, że pracodawca odpowiada za pracowników i jest to logiczne wyjaśnienie spraw zależnych od Urzędu Miasta. Przepisy są przepisami, ale trudno nie mieć wrażenia, że są dowolnie interpretowane. O ile jasnym jest, że na spotkaniach prywatnych każdy odpowiada za siebie, o tyle trudno nie wspomnieć, że na spotkaniach “prywatnych” również można siebie i innych zarazić. A kto jak kto, ale władza przykład dać powinna. Posłowie, uchwalający takie przepisy – również.
Fot poglądowe: Małgorzata Abramowicz