
Od poniedziałku, 15 czerwca trwa rekrutacja do szkół średnich. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że w Muzeum Bursztynu nie będą w nowym roku szkolnym prowadzone praktyki dla uczniów. Decyzję podjęli właściciele Muzeum, niedługo będzie wystosowane oficjalne pismo w tej sprawie. Starosta kołobrzeski Tomasz Tamborski liczy jednak na to, że wspólne rozmowy przyniosą skutek i na pewno znajdzie się rozwiązanie.
Rok temu w Zespole Szkół nr 2 im. B. Krzywoustego w Kołobrzegu utworzony został kierunek jubiler. Uczniowie swoje praktyki odbywali w Muzeum Bursztynu. Na początku roku szkolnego było 3 uczniów, później ta grupa rozrosła się do 11.
- Chcieliśmy spróbować, jak to będzie przez ten najbliższy rok – mówi Kamil Staszczak z kołobrzeskiego Muzeum Bursztynu. – Z pięciu praktykantów wyszło nam jedenastu. Przystaliśmy na taką współpracę. W międzyczasie próbowaliśmy negocjować koszty współpracy, ale nikt nie był chętny do pokrycia tych kosztów.
Kamil Staszczak zwraca uwagę na rosnące koszty nauki. To nie tylko kwestia materiałów, to również wyjazdy na różnego rodzaju wystawy, targi, zakup bardzo drogich materiałów, zatrudnienie instruktora. Łączne koszty sięgają kilku tysięcy miesięcznie. W pewnym momencie okazało się, że nie wystarcza już na pokrycie kosztów materiałów, prądu, instruktora. Pandemia tylko zwiększyła problem: spółka, będąca właścicielem Muzeum, musiała się przebranżowić, by ratować muzeum.
- Mamy informację ze starostwa, że w żaden sposób nie są w stanie nam pomóc. Jedyne dofinansowanie, jakie mamy, to z Cechu na pokrycie kosztów praktykantów, czyli wynagrodzenie w wysokości 208 zł. To jest zdecydowanie za mało.
Praktykanci pracowali po 6 godzin przez 4 dni w tygodniu. Wykorzystywali obie pracownie, musiały już pracować w tym układzie 2 grupy praktykantów. Kamil Staszczak zwraca uwagę, że uczniów chce zabierać również na targi, wystawy – a to są również koszty.
- Zainteresowanie wzrasta, ale nie ma pomocy z zewnątrz. Wszyscy klepią nas po plecach, że robimy wspaniałą robotę, ale nikt nie chce partycypować w kosztach. Musi być wsparcie finansowe. Nasz zawód jest drogi w utrzymaniu – i dodaje, że jubiler to jeden z najlepszych zawodów. Najlepsi jubilerzy pochodzą właśnie z Polski.
(poniżej dalsza część tekstu)
O całej sprawie dowiedział się mieszkaniec Kołobrzegu Witold Łukawski. Znając zainteresowania swojego syna, rok temu wraz z żoną podjęli decyzję, że ich syn będzie się uczył właśnie na tym kierunku, a praktyki miał mieć w tym muzeum. Kiedy jednak przyszedł po zaświadczenie o możliwości odbywania praktyk, dowiedział się o decyzji właścicieli Muzeum.
- Zostałem zbulwersowany tą wiadomością. Złożyłem papiery syna do szkoły na Piastowską. Tu dzieci odbywały praktyki w kierunku jubiler. Nie każdy rodzic kształci swoje dzieci w tym kierunku, wybierane są inne zawody, a jubiler to zawód, który umiera w naszym otoczeniu.
Witold jednak wyraża nadzieję, że ten zawód nie zginie. Zwraca uwagę, że tylko jeden jubiler w Szczecinie prowadzi praktyki dla uczniów dla 3 adeptów. W całym Zachodniopomorskiem żaden jubiler nie kształci młodzieży w tym kierunku. Jubilerzy, którzy siebie tak nazywają, zdaniem znanego w świecie kolekcjonerskim Witolda to po prostu sprzedawcy, nie prowadzący praktyk (poniżej dalsza część tekstu):
Starosta Kołobrzeski Tomasz Tamborski zwraca uwagę, że przedsiębiorców, w tym prowadzących praktyki dla uczniów, którzy przez pandemię mają trudną sytuację, jest w powiecie wielu, a jednak nie rezygnują ze swoich praktykantów:
- Po pierwsze: pracodawcy nie obciążają koszty związane z wynagrodzeniem i ZUS, to pokrywa Cech. Trzeba też pamiętać o zasadzie kolejnej: po wykształceniu takiego ucznia, po okresie trzech pełnych lat, za każdego ucznia, który zda egzamin zawodowy, pracodawca otrzyma osiem tysięcy złotych, czyli w tym przypadku byłoby to osiemdziesiąt osiem tysięcy. Kwota chyba niemała. Nie kto inny tylko ten przedsiębiorca podjął decyzję o tym, że kiedy ich było trzech, przyjął trzech, kiedy było ich jedenastu – przyjął jedenastu.
Starosta zwrócił uwagę, że gdyby od początku przedsiębiorca sygnalizował, że nie da rady takiej ilości obsłużyć, to z pewnością ten kierunek albo zostałby ograniczony, albo byłoby szukanie innego rozwiązania. Zdaniem starosty można byłoby na przykład poszukać możliwości praktyk w stolicy bursztynu, czyli w Gdańsku. Przypomina również, że są programy pomocowe, z których przedsiębiorca może korzystać, jak chociażby te oferowane przez Powiatowy Urząd Pracy.
Tomasz Tamborski zdecydowanie jednak wyklucza zamknięcie kierunku:
- Nie pozwolimy na zamknięcie tego kierunku, będziemy szukali rozwiązania wśród innych tego typu zakładów, być może kierując tam mniejszą ilość uczniów.
Starosta podpowiada pewne rozwiązania i mówi, że gdyby kiedykolwiek przedsiębiorca zwrócił się na przykład o pomoc w związku z wyjazdem uczniów na praktyki, to z pewnością temat zostałby rozpatrzony inaczej:
- To jest szkoła, a do każdej szkoły za każdym razem podchodzimy indywidualnie. Jeśli chodzi o uczniów naszych szkół, to my wiele elementów finansujemy. Nie może jednak to się odbywać na zasadzie: „jest mi w tej sytuacji troszkę trudniej, wiec pierwszą rzecz jaką robię, to zwalniam uczniów”. Jest to sytuacja dla mnie troszkę niezręczna, bo w najgorszej sytuacji będą teraz uczniowie: przyszli w dobrej wierze, chcą się kształcić w dobrej wierze, zawód poszukiwany, a ofiarą pewnych niepowodzeń przedsiębiorcy padną właśnie uczniowie.
Starosta jednak zapewnia, że będzie się starał znaleźć remedium na tę sytuację i z pewnością takie znajdzie. Nie wyklucza wspólnych rozmów i form pomocy. Póki co, wszystkie praktyki są zawieszone, zatem jeśli przedsiębiorca oficjalnie podejmie decyzję o rezygnacji z praktyk, będzie czas na znalezienie odpowiedniego rozwiązania.
Na zdjęciu głównym: jedna z pracowni, w której odbywały się praktyki w zawodzie jubiler w kołobrzeskim Muzeum Bursztynu.
Fot. Małgorzata Abramowicz