Protest armatorów przybiera ostrzejszą formę. Już dziś będą blokowane duże jednostki.

Armatorzy zajmujący się wędkarstwem dorszowym wypłynęli z portów całego Pomorza. Z braku rozmów z ministerstwem, do których wzywali, dwa dni temu rozpoczął się protest pasywny we Władysławowie. Dziś protest przybiera ostrzejszą formę.

O zapowiedzi strajku pisaliśmy w materiale: Z końcem kwietnia armatorzy planują protest. “Oszukiwaliście, teraz będzie do skutku”.

Zgodnie z zapowiedziami, we Władysławowie rybacy rekreacyjni z całej Polski oflagowali swoje jednostki, dając rządowi w ten sposób jeszcze czas na spełnienie swoich obietnic. Kolejne wzywania do rozmowy nie przyniosły rezultatu. Jednostki wpłynęły do portów w Gdyni i Gdańsku. Do ostatniej chwili wzywano przedstawicieli ministerstwa do rozmów – wezwania te nie przyniosły rezultatów. Dziś protest  przybiera ostrzejszą formę:

  • Polegać on będzie na tym, że na “podejściówce” do Gdyni i Gdańska będą blokowane duże jednostki – mówi naszemu portalowi Waldemar Giżanowski, członek Sztabu Kryzysowego  Rybołówstwa Rekreacyjnego.

Zaostrzenie protestu planowane jest dziś na godz. 11. 00. Od piątej rano jednostki wypływające musiały przejść dokładną kontrolę.  Straż Graniczna pilnuje również protestujące jednostki na morzu.

O co walczą rybacy? Przypomnijmy: od bieżącego roku 2020, przez cztery lata, nie można poławiać dorszy w Bałtyku. Zakaz ten powstał w celu odbudowania stada. Polscy rybacy mają w zamian otrzymać rekompensaty. Jednak podczas podejmowania odpowiednich decyzji, zapomniano o tzw. rybakach wędkowych, czyli armatorach organizujących rekreacyjne wyprawy dla wędkarzy. W całej Polsce jest ok. 200 takich jednostek. Rybacy twierdzą, że z dnia na dzień pozbawiono ich źródła utrzymania, bowiem właśnie połów dorszy był podstawowym źródłem ich dochodu.

Przedstawiciele rybołówstwa rekreacyjnego do dziś nie otrzymali obiecanej przez Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej pomocy. Nie zostały spełnione także ustalenia co do złomowania jednostek. Po zapowiedziach protestu minister Marek Gróbarczyk obiecał, że do końca drugiego kwartału trafi do rybaków 20 mln złotych. Dla protestujących to nie jest kwota wystarczająca i wezwali ministra do rozmów.

Te jednak nie przyniosły oczekiwanych przez armatorów rezultatów.

  • On który okłamał ani nikt z resortu gospodarki morskiej nie chce z nami rozmawiać. Za to, co będzie się działo, ponosi pełną odpowiedzialność minister Marek Gróbarczyk – mówią protestujący armatorzy.

O tym, jak się protest potoczy, będziemy informować na bieżąco.

Fot. główne: Sea Angel Ustka