

Ad vocem do zastępcy prezydent odpowiedział radny Woźniak:
-Sprzętu żeglarskiego nigdy nie za dużo. Jestem zbulwersowany, że pani dyrektor się wycofała mając praktycznie w garści przydział tych środków.
Po sesji radny Woźniak otrzymał taką odpowiedź od Prezydent Miasta Anny Mieczkowskiej:
Jak prezydent miasta może w ogóle dopuszczać myśl o tym, że trenerzy, przeznaczeni do pracy z dziećmi, mogą nie mieć kwalifikacji pedagogicznych? Jaką lepszą gwarancję pracy z dziećmi mogą mieć osoby, które uczą w szkole i prowadzą już zajęcia żeglarskie? Na jakiej podstawie Prezydent zapewnia o „profesjonalnym wsparciu” Szkoły ze strony Stowarzyszenia, skoro Stowarzyszenie Kołobrzeska Grupa Regatowa powstała zaledwie 17 października 2019 roku? Nie bez znaczenia jest fakt, że dokładnie w tym czasie już trwał nabór na dofinansowanie z Grupy Rybackiej.


Czysto teoretycznie wygląda to następująco: Szkoła ma doświadczenie w pozyskiwaniu środków, czego wyraz dała startując po środki z Grupy Rybackiej. Ma kadrę z wykształceniem pedagogicznym, bo innej przecież nie może. Ma jedno z najlepszych położeń do uprawiania sportów wodnych – stąd zresztą realizuje program „Żeglarstwo naszą pasją”. Rozpisała wniosek na dofinansowanie i praktycznie go wygrała. I nagle stało się tak, że mogąc mieć swój sprzęt, swoje dodatkowe łódki, szkoła została związana porozumieniem, które nie gwarantuje jej niczego, a wręcz przeciwnie: w mojej opinii jest dla niej ciężarem. Teoretycznie to porozumienie nie przynosi żadnych zysków dla szkoły – wręcz przeciwnie, przynosi „bagaż” w postaci partnera, z którym będzie musiała się porozumiewać i wspólnie rozliczać podczas wspólnych przedsięwzięć. Wspólne rozliczanie – to wspólna odpowiedzialność, już teraz ciężko sobie wyobrazić, jak to będzie wyglądać w praktyce. Stowarzyszenie poza faktem założenia nie może się pochwalić póki co żadnym innym osiągnięciem, co jest kolejnym obciążeniem dla Szkoły. Obciążeniem jest również strata wysokości dofinansowania – mając 85 % dofinansowania jako jednostka publiczna Szkoła rezygnuje na rzecz Stowarzyszenia, które może ubiegać się „jedynie” o 50 % dofinansowania? Gdzie tu sens, gdzie logika…?