Kiedy wreszcie kołobrzescy radni dotarli do punktu interpelacji, miała miejsce krótka uroczystość. Skarbnik Grzegorz Czakański został uroczyście pożegnany, był to bowiem jego ostatni udział w sesji Rady Miasta. Odchodzi na emeryturę. Od radnych i prezydent miasta otrzymał podarunki, ale clou pożegnania była wypowiedź skarbnika, który przekazał radnym kilka dobrych rad:
- Chciałbym poradzić, żeby niektórzy radni przeczytali definicję interpelacji. Bo wy często mówicie tu o dziurach, często tych w nosie, i na przykład dzisiaj, słuchając tych uwag o statucie – statut powinien być hasłowy. Powinien mieć ze trzy strony i odnosić się do pracy radnych. Formalny wniosek o ograniczenie listy mówców powinien wrócić. Jeśli w dalszym kierunku pójdą państwa zapędy, to zaklajstrujecie się w tej pracy. Zmiany w budżecie odbywają się czasem co tydzień, na dwa dni przed wypłatą świadczeń i nie wszystkie zależą od nas. Formalizowanie pracy spowoduje, że urzędy przestaną dobrze działać. Dziękuję bardzo za przychylność, wolałbym być politykiem w niektórych rzeczach, ale mój pryncypał powiedział mi kiedyś, że ja się do tego nie nadaję. Niektórych rzeczy by nie było, niektóre państwa pomysły skreśliłbym od razu i nie miałbym problemu z nadwyżką operacyjną w wydatkach bieżących – dodał skarbnik.
Zanim wręczono pamiątki, skarbnik dodał:
- Odpuśćcie sobie wzajemne niechęci, jedna i druga strona. Dajcie sobie prawo do tego, że jedna i druga strona może myśleć inaczej.
Pozostaje mieć nadzieję, że słowa skarbnika, osoby cieszącej się ogromnym szacunkiem, wszyscy wezmą sobie do serca. Zarówno opozycja, jak i prezydent miasta. Nie da się ukryć, że dzisiejsza sesja była dobrym tego zwiastunem, i oby tak pozostało. Widać, że z humorem, i uśmiechem, i przy wzajemnym szacunku, da się rozmawiać o sprawach ważnych.
Fot. Szymon Jarzembowski