
Ledwo skończyła się jedna kampania, zaczyna druga. Oczywiście nieoficjalnie. Niemniej nie da się przejść obojętnie wobec spraw, które niestety zamiast zachęcić – odnoszą odwrotny skutek. A chodzi o promocję własnej osoby na różnego rodzaju imprezach miejskich lub osiedlowych.
Wszystko może i mogłoby przejść obok, gdyby nie hasztag #POrozmawiajmy czy #TwojSztab. Tymi hasztagami oznaczone są niemal wszystkie „terenowe” wpisy członków PO, którzy w całej Polsce uczestniczą w różnych imprezach. Oznaczone są tak również zdjęcia z imprezy charytatywnej. Czy można uczestniczyć w miejskich imprezach typu regaty czy Festiwal Swojskie Smaki i zdjęcia otagować w ten sam sposób? Widocznie można. Program w jednym z ogólnopolskich portali i zdjęcie polityka w samochodzie i jaki hasztag pod tekstem? Oczywiście ten sam. Zlot motocyklowy w Inowrocławiu? Był, i zdjęcie posła również. Z tym samym podpisem. Można wymieniać bardzo długo – wystarczy wejść na Facebook i kliknąć w hasztag jeden lub drugi.
Już na wstępie może zirytować sam baner Platformy, w którym – uwaga – czytamy:
„w ramach projektu „POrozmawiajmy” zorganizowaliśmy szereg spotkań z mieszkańcami wsi, miast i miasteczek w Polsce” – zobacz tutaj – PlatformaNews na FB .
Od razu nasuwa się jedno pytanie: Platforma zorganizowała te wydarzenia czy PO prostu na nie przybyła? To jest jednak znaczna różnica…?
Tak naprawdę drodzy politycy – nie wstyd Wam? Jesteście gośćmi na imprezach organizowanych przez kogoś innego, a wykorzystujecie je do promocji swojej akcji politycznej? A co gorsza – może uważacie, że Wam tak po prostu wolno? Że skoro już gdzieś jesteście, to „POrozmawiacie”? Róbcie swoje akcje polityczne, ale nie na imprezach, gdzie jesteście tylko gośćmi. Zaproszonymi lub nie – ale tylko gośćmi. To świadczy o Was samych i nie ma tłumaczenia, że druga strona też wykorzystuje imprezy, by pokazać byłą premier na podeście czy premiera na budowie basenu. Wy naprawdę nie musicie się w niczym prześcigać, a już najmniej w niezbyt chwalebnych tego typu zachowaniach.
Co innego wpisy stricte polityczne. I tak na przykład marszałek Olgierd Geblewicz informuje, że został szefem sztabu w województwie zachodniopomorskim. I pod takim wpisem taki hasztag nikogo nie powinien dziwić. Podobnie jak przy wizycie prezydenta Sopotu w Kołobrzegu.
Tak więc zanim zaczniecie sobie przypisywać „organizację” różnych imprez w całym kraju, zacznijcie od początku. Spróbujcie nie iść na gotowe, ale sami sobie zróbcie imprezę, zaproście ludzi specjalnie w jedno miejsce w celu tego swojego „POrozmawiania”, bo w tym ostatnim akurat jesteście całkiem dobrzy. Wtedy nikt nikomu i niczego nie będzie miał za złe, ale mieszanie kampanii do imprez osiedlowych czy regionalnych jest po prostu niesmaczne. Nie dziwcie się, że ludzie mają Wam to za złe, bo dochodzi już do absurdów, że zaproszenie polityka na jakąkolwiek imprezę od razu będzie się wiązać z pytaniem, czy nie zrobi sobie przypadkiem kampanii wyborczej. A impreza zamiast być na przykład charytatywna, mimowolnie stanie się jednym ze środków kampanii. Przerabialiśmy to już w Kołobrzegu, ale widać, nie wszyscy wyciągnęli odpowiednie wnioski.
Żeby nie było tak jednostronnie, to nic tak nie wkurza jak bałagan w lokalnych strukturach PiS, a w szczególności radnych powiatowych. Ostatnia ich konferencja odbyła się z udziałem tylko niektórych dziennikarzy i w zasadzie trudno zgadnąć, według jakiego klucza dziennikarze byli dobierani, bo naprawdę nie wszyscy byli zaproszeni. Zawsze powtarzam, że my się bez informacji o konferencjach obędziemy, ale czy politycy mogą powiedzieć to samo – tego już bym tak pewna nie była. Potem miała być na wtorek zaplanowana kolejna. Tu słowo pochwały dla radnego Piotra Rzepki, że kiedy informował nas o konferencjach, dopilnował wszystkiego: maile były profesjonalnie przekazywane do każdej redakcji, wiedzieliśmy czy konferencja będzie na stojąco, czy siedząco – takie szczegóły są wbrew pozorom ważne. Chwilę potem jednak otrzymujemy informację o odwołaniu tej planowanej… i w sumie nie wiadomo dlaczego. Na miejscu radnego Rzepki dawno zrezygnowałabym z funkcji swoistego „rzecznika”, ale mam nadzieję, że radni miejscy nie pójdą w ślady starszych kolegów i przynajmniej tu będzie wszystko tak, jak było do tej pory. Trzymajmy się tego, że lokalna polityka znacznie odbiega od tej ogólnopolskiej.
To sobie…#POrozmawialiśmy.