Nie tak dawno informowaliśmy o konkursie Starostwa Powiatowego odnośnie publikacji książek popularno-naukowych. Dziś, w dzień wieczoru autorskiego, do wszystkich radnych miasta i powiatu, a także do Prezydenta miasta, wpłynęła skarga dotycząca “wprowadzania opinii publicznej w błąd poprzez rozpowszechnianie niezgodnych z prawdą treści w publikacji dotowanej przez Starostwo Powiatowe w Kołobrzegu”. Autorem skargi jest Robert Maziarz, założyciel kołobrzeskiego Muzeum Patria Colbergiensis, który w publikacji dziś prezentowanej został również wymieniony.
Na samym wstępie skargi R. Maziarz pisze: “jej autor wręcz wprowadza czytelników w błąd, przedstawiając wiele nieprawdziwych faktów. W mojej ocenie praca ta podaje wiedzę wtórną i powszechnie znaną, zawiera także nieprawdziwe informacje – więc jest szkodliwa“.
Kołobrzeski pasjonat wypunktował jego zdaniem najważniejsze uwagi, które potwierdzają jego założenia:
- Chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że R. Dziemba, jako pracownik podległej Starostwu Kołobrzeskiemu instytucji (Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu), napisał w 2017 r. opracowanie dla Rady Miasta Kołobrzeg, w którym dowodził, że żołnierze polscy nie posiadali reduty, ponieważ, jak twierdził, nie mogła ona istnieć, gdyż Polacy „nie mieli armat, aby prowadzić z niej ogień” oraz „Nawet budowa szańca czy grobli jest niezwykle ciężką pracą (…) Jaki więc był sens męczenia żołnierzy (…) żeby zbudowali fort czy redutę?” – są to cytaty z „opinii” R. Dziemby p.t. „Opracowanie w zakresie istnienia tzw. „Reduty Sułkowskiego” w Lesie Kołobrzeskim”. W najnowszej publikacji R. Dziemba podaje, że Polacy jednak posiadali redutę. Przypomnę, że ówczesna opinia R.Dziemby została uznana przez Radnych Rady Miasta Kołobrzeg, wbrew opinii uznanego w świecie badacza dzieł fortyfikacyjnych – prof. UAM dr. hab. Grzegorza Podrucznego. Co wpłynęło na zmianę opinii R.Dziemby pomiędzy rokiem 2017 a 2019? Może dostarczono w tym czasie Polakom armat?
Dalej R. Maziarz zauważa:
- Brak precyzji w wypowiedziach autora , co jest niespotykane w publikacjach określanych, jako historyczne, rzutuje na wartość tej publikacji. Na s. 40 autor pisze: „839 polskich żołnierzy i oficerów przyjechało do Kołobrzegu”. Pytam: na czym? Na czołgach czy wielbłądach? To był rok 1807, a przybyły pod Kołobrzeg oddział Polaków był pułkiem piechoty. Wówczas wojska piechoty wykonywały marszruty – przemieszczały się pieszo.
I wskazuje dalej:
- Na s. 42 powołuje się R. Dziemba na niemieckiego badacza tego okresu: „E. Höpfner wskazuje, że Polacy pogłębili swoje ziemianki, a także zbudowali wał od strony morza” po czym wysuwa szereg wniosków, m.in.: „Można jednak przyjąć że Höpfner się myli. Po pierwsze, sam pisze wcześniej, że wojska korpusu oblężniczego mieszkały w barakach (…) budowanie ziemianek mogło być o tyle bezcelowe, że zapewne zalałaby je woda.” W rzeczywistości niemiecki badacz opisał powyższą sytuację w sposób następujący (powtarzając za F. W. Rothem): „(…) ihre Lagerstȁtten tiefer in die Erde gruben und sich durch die Erdaufwürfe gegen die See hin zu sichern suchten.” (T. IV, s. 598). Co znaczy: „(…) swoje obozowiska głębiej w ziemi zakopali i próbowali się osłonić od strony morza za pomocą nasypów ziemnych.” Nigdzie cytowany przez Dziembę Höpfner nie pisze o ziemiankach! Słowo „Lagerstȁtten” w żadnym słowniku nie oznacza „ziemianki” lecz w tym przypadku „leża”, „obozowiska”!
po czym pyta:
- Na s. 42 autor dowodzi brak poczucia niebezpieczeństwa, w obozujących na terenie reduty polskich żołnierzach: „W literaturze nie ma również informacji, aby w kierunku samego Lasu Kołobrzeskiego realizowano jakieś wypady (…) przy czym H. Kroczyński opisuje taką potyczkę w tej okolicy w dniu 7 maja”. Autor sam sobie zaprzecza. Więc „nie ma informacji” na powyższy temat, czy są?
Autor skargi odniósł się również do informacji o jego odkryciu:
- Na s. 77 – 78 autor w sposób świadomy wprowadza czytelników w błąd, wskazując na moją publikację w miesięczniku „Odkrywca”: „R. Maziarz uważa jednak bezkrytycznie, że prezentowany plan ma charakter umowny i wysnuwa tezę, w żaden sposób jej nie udowadniając, że reduta nr 8 to tzw. „Reduta Sułkowskiego”. Tym stwierdzeniem R. Dziemba całkowicie pomija najnowsze wyniki badań w tym zakresie, które zawarł R. Maziarz, w szczególności na s. 75 – 76 oraz 81 – 82 w książce pt. „Polacy i Włosi pod Kołobrzegiem w 1807 roku”. Dlaczego wiedzę zawartą w tej pozycji książkowej autor ukrywa przed czytelnikami? Przecież podaje tę publikację w swojej bibliografii.
Po czym dodaje:
- Na s. 86 po raz kolejny autor wykazuje się nonszalancją, starając się wykazać przed czytelnikami, że odnaleziona w Lesie Kołobrzeskim reduta nie mogła być obozem warownym polskich żołnierzy. Pisze tam: „Jak umocnić obóz dla 1200 żołnierzy redutą, w której zmieści się, załóżmy 200 żołnierzy?” Autor lekceważy fakty zapisane w literaturze przedmiotu. Wg F.W.Rotha i E.Höpfnera, Polacy zaczęli umacniać wałami swoje obozowisko po dniu 15 maja. Ponadto Dr. H.Kroczyński na s. 156 książki „Wojsko Polskie na Pomorzu Zachodnim i Krajnie w 1807” wskazuje: „W końcu maja stan osobowy pułku wynosił jeszcze 908 ludzi”. Skąd wiedza autora o ilości 1200 żołnierzy zajmujących redutę po 15 maja? Żołnierze polscy obsadzali również inne, przydzielone sobie posterunki, w tym „Redutę Polską”, stąd wielu przebywało po za miejscem obozowania. Ponadto rozkazem gen. Pietro Teulié, wszyscy grenadierzy oddziałów oblegających Kołobrzeg mieli stacjonować przy sztabie w miejscowości Stramnica. W żadnym wypadku nie mogło obozować tam równocześnie 1200 osób. Pole powierzchni wewnętrznej odnalezionego obozowiska wynosi ok. 6500 m2. Jeżeli, jak chce tego Dziemba (a jest to wartość znacznie zawyżona) miałoby to dzieło pomieścić „załóżmy 200 żołnierzy”, wówczas każdy z nich otrzymałby do dyspozycji powierzchnię ok 32 m2. Może autor publikacji wyszedł z założenia, że polscy żołnierze byli stanu wolnego i każdemu przysługiwała kawalerka o wymiarach pokoju z aneksem kuchennym, łazienką oraz miejscem na telewizor.
Autor skargi ustosunkował się do recenzji książki, napisanej przez opiekuna naukowego pracy:
- Autor recenzji pisze o ustaleniach R. Dziemby dot. Reduty Polskiej: „(…) W świetle jego ustaleń musiała ona znajdować się w innym miejscu niż twierdzą to inni badacze problemu (…)”. Co ciekawe, ani autor publikacji, ani jej recenzent nie wskazują o jakich to „innych badaczy problemu” chodzi. Sam osobiście nie spotkałem się z badaczami, którzy wskazują na „inną” jej lokalizację. Znane dotąd opracowania niemieckich historyków wojskowości oraz moje własne (opublikowane w książce „Polacy i Włosi pod Kołobrzegiem w 1807 roku”, s. 75) wskazują to miejsce. R. Dziemba udowadnia przed czytelnikami, że odkrywa redutę, co jest oczywistą nieprawdą, gdyż wspomniano o jej lokalizacji w książkach znajdujących się na liście bibliografii Dziemby. Rodzi się więc pytanie: czy autor nie przeczytał zamieszczonej w swoim „dziele” bibliografii, czy może świadomie próbuje wprowadzić w błąd czytelników, zasłaniając się recenzją jego książki, napisaną dzięki uprzejmości naukowca, który nie zajmował się poruszaną w niej tematyką.
Tego typu uwag R. Maziarz opisał aż 13. Na zakończenie pisze:
- Wymienione powyżej błędy i stojące w sprzeczności z wiedzą naukową informacje, we wspartej z budżetu kołobrzeskiego Starostwa publikacji są zaledwie kilkoma spośród tych, które tam występują. Książka R.Dziemby nie dość, że nie poszerza wiedzy o historii Kołobrzegu, to wprowadza czytelników w błąd i stanowi źródło niezgodnych z prawdą informacji. Pojawienie się jej w przestrzeni publicznej, jest w moim rozumieniu szkodliwe ze względów edukacyjnych i społecznych. Rodzą się również pytania: kto podjął decyzję o zatwierdzeniu jej i wydrukowaniu? Czy zapoznał się z jej manuskryptem i zaopiniował chociaż jeden ekspert z dziedziny, której ona dotyczy? Czy może osoba decyzyjna zaufała Dziembie i przedstawionej przez niego „recenzji” jego książki?
Według mnie problemem publikacji R.Dziemby jest również fakt, że na okładce tego „dzieła” widnieje logo Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu. Tym samym instytucja ta bierze na siebie odpowiedzialność, za rozpowszechnianie zawartych w nim treści.
Nie zgadzam się, by pieniądze publiczne wydawane były na publikacje manipulujące opinią publiczną, stojące przeciw wynikom badań naukowych służących zgłębianiu wiedzy, oraz popularyzowaniu historii Kołobrzegu. Ponadto poprzez publikowanie za pieniądze podatników treści podważających w sposób nieuzasadniony wiarygodność ludzi nauki, może Starostwo zniechęcić ich do pracy na rzecz badań nad dziejami miasta i regionu.
Pragnę zaznaczyć, że nie ustosunkowałbym się do tej książki , gdyby jej autor nie wymieniał w niej mojego nazwiska, oraz gdyby nie fakt, że nie ukazuje ona historii w sposób rzetelny i uczciwy i wydane zostały na nią publiczne pieniądze .
Skarga trafił do radnych Rady Powiatu, Rady Miasta, Starosty Powiatowego oraz biura Prezydent Miasta. Zainteresowanym w całości pisma podajemy je w załączniku. Do skargi na gorąco odniósł się Robert Dziemba, autor publikacji “Reduta Polska a fortyfikacje Twierdzy Kołobrzeg podczas oblężenia w 1807 roku”:
- Zachowanie pana Roberta Maziarza było do przewidzenia. Było jasne, że moja książka mu się nie spodoba, albowiem podważa głoszone przez niego tezy. Pan Maziarz ma prawo wygłaszać swoje twierdzenia, oceniać fakty historyczne, analizy, źródła i literaturę, a także nie zgadzać się z moim twierdzeniami. Pragnę tylko zauważyć, że patrząc na to z zewnątrz, podkreślam, że przedstawiam moje wyniki badań i mogę się mylić. Stosując aparat naukowy, oddzielam emocje i prywatne oceny, od zestandaryzowanych działań, jakimi jest spojrzenie na przeszłość, czy się z nią zgadzam, czy nie. Zarzucając mi przekłamywanie historii, nie pierwszy raz, pan Maziarz mija się z prawdą, bo nie potrafi przyjąć, że na dane sprawy można mieć różne spojrzenia i oceny, to po pierwsze, a po drugie, że dziwne jest, że tylko on może mieć zawsze rację. A tak jest w przedmiotowej sprawie. I ostatnie słowo musi należeć do niego i jego kolegów. Dlatego zamiast dyskusji naukowej i poszerzenia horyzontu badań, mamy ciągłe niesnaski personalne, albowiem nie można napisać nic, z czym ten człowiek się nie zgadza, w sposób przyjęty w naszej kulturze, ani nie można odnieść się do jego wyników badań. Pragnę poinformować, że takie postępowanie zakończyło się w 1989 roku.
Do sprawy z pewnością wrócimy, jeśli nowe informacje w tym temacie będą miały miejsce.
Żaneta Czerwińska