Nawet przed świętami jest w Kołobrzegu grupka osób bardzo usilnie zainteresowana tym, co się dzieje w Urzędzie Miasta: kto siedzi w jakim pokoju, po co ten pokój w ogóle jest, i kto się błąka bez celu po korytarzach magistratu niczym niezłomny rycerz z baszty. Zaprawdę godne radnych tematy. Nie chwyciło – gawiedź kołobrzeska jest troszkę mądrzejsza niż się niektórym wydawało. Choć sugerowano, że takie interpelacje wychodzą od mieszkańców, to jednak ciężko uwierzyć, że mieszkańców naprawdę interesuje pokój dla urzędników. Ogólnie temat zamiast wzbudzić oczekiwane oburzenie, wzbudził politowanie i ogólne wzruszanie ramion.
Afera wyborcza też nie przynosiła spodziewanego oburzenia, nie pisały o niej rozwlekle inne media ogólnopolskie. Jak to – komisja śledcza niemal kłóci się na komisjach, dowody takie, że… że nawet radni nie byli o nich do końca przekonani – no, niech zbada prokuratura, może coś znajdzie, ma przecież odpowiednie narzędzia do prawdziwego śledztwa. Wszystko oczywiście “dla dobra mieszkańców”, by się przecież nigdy więcej to nie powtórzyło. Dowody zabezpieczono, stoją w szafce, w monitorowanym pomieszczeniu. Ale to wszystko za mało jakby, przydałoby się coś znacznie mocniejszego…
I stało się. Afera w urzędzie miasta jak na zawołanie. Ktoś się próbował rzekomo włamać do bardzo ważnej szafki, w której przechowywane są dokumenty w związku z wałkowaną od miesięcy aferą wyborczą. Już nawet wiadomo, że manipulował przy zamku owej szafki śrubokrętem. Szybko zjawiają się na miejscu oczywiście odpowiednie osoby, którym bardzo ten temat na rękę, natychmiast prawie gotowa interpelacja do pani prezydent, szybko interweniuje policja. Równie szybko sypią się komentarze na portalach internetowych: włamanie, ktoś chciał coś ukraść, dowody jakieś, ratunku, nikt tam nad niczym nie panuje, “jaja, cyrk”, referendum, po trzykroć referendum, natychmiast!
Logicznym jest, że jak ktoś się gdzieś chce włamać, to zazwyczaj po to, by coś ukraść. Stąd nie dziwi mnie, że w opinii publicznej od razu pojawiła się myśl negatywna: włamanie równa się kradzież. A przecież niekoniecznie. Jeśli już mówimy o włamaniu, jeśli rzeczywiście to była próba włamania, może właśnie po to, by może przypadkiem podrzucić jakiś dokumencik, jakiś dowodzik, by wzmocnić zainteresowanie śledczych?
Absurdalne? Oczywiście! Podobnie jak absurdem jest cała ta sytuacja! Kto, przy monitorowanym pomieszczeniu, do którego każde wejście jest rejestrowane, ryzykowałby grzebanie w dokumentach? Kto w ogóle ryzykowałby jakiekolwiek gmeranie przy dokumentach zabezpieczonych dla prokuratury? Jeśli ktokolwiek był taki odważny, to rzeczywiście niech idzie jak najdalej z tego urzędu. Zakładam jednak, że nikt nie podłożył się pod kamery monitoringu – no, chyba że już nie zamierza dalej pracować ani mieć cokolwiek wspólnego z szeroko pojętą wolnością. Stąd: jeśli to była prowokacja, by negatywna opinia wylała się na urząd, to zasadnym są te wszystkie absurdalne interpelacje o Skodę prezydencką, o wolny pokój „w trosce o urzędników”, o mieszkańca błąkającego się po korytarzach – o wszystko. Byle tylko wzmocnić negatywną aurę wokół Urzędu, byle tylko mieć uzasadnienie dla swoich dążeń do referendum, byle tylko siać zamęt, bo przecież prezydentem miał być ktoś inny. Bo przecież jak się udowodni, że wybory choćby w jednym przypadku były sfałszowane, o podstawę do referendum już nietrudno. Bo przecież nadal trudno pogodzić się z obecnym wyborem prezydenta miasta. Bo przecież „my rządzilibyśmy lepiej”. Bo przecież… i tak dalej, i tak dalej.
Dla władzy niejednokrotnie zrobiono więcej, niż robienie sensacji. Miejmy jednak nadzieję, że kiedyś nastanie normalność, bo póki co, granice absurdu zaczynają być przekraczane. Co nie przeszkodzi niektórym w zjedzeniu jajeczka i złożeniu życzeń „Wesołych świąt”. A co dodatkowo się z tych jajeczek wykluje, zobaczymy po świętach.
Mniej absurdów i pogardy życzę nie tylko na święta.
Ja rozumiem że Pani broni prezydentki. Układy układziki i czekam z utęsknieniem na ten obiecany Pani etat w urzędzie albo kase na reklamę na portalu blogu jak zwał. Wtedy zobaczymy jaka jest Pani niezależna.
To się Pan nie doczeka 😉 Nie wiem, czy i komu obiecany, bo nie mnie. Jakby był bardziej Pan zorientowany, wiedziałby, że ja zajęcie już mam i nie staram się o żadne inne poza tym, co robię i robić zamierzam. I nie jest związane z urzędem. Ale pozdrawiam serdecznie, również życzę Wesołych Świąt.
Pan Andrzej vel Jacek…:) niech Pan spusci trochę powietrza na swieta..co by wzdęć nie było:D
Pani Zaneto ktoz ze zwykłych mieszkańców myśli o referendum..smiech I jeszcze raz śmiech. Sfrustrowanym po wyborach polecam wizytę u psychoterapeuty i kandydowanie w kolejnych..zaraz zaraz, który to już raz??😳
Dokładnie! I właśnie stąd ta moja uwaga o “grupce osób”. Wiemy, że Kołobrzeg jest podzielony, dobitnie to widać, do czego ta grupka dąży, a im więcej “afer”, tym większa szansa, że dotrze do większej części mieszkańców, którzy jednak żyją swoim własnym życiem. I na pewno nie martwią się na przykład wolnym pokojem w Urzędzie.
To już mąż żonie na kometarze odpisuje? W domu nie możecie porozmawiać?
Uhu, ale Pan zorientowany aż miło. Bigamia jest nielegalna proszę Pana, mój osobisty mąż może zacząć być zazdrosny 😉 I proszę, jaki najlepszy przykład tego, że rzeczywistość do zwolenników innej opcji nie dociera, że nie potrafią przyjąć do wiadomości wyników wyborów… Jak brak argumentów, trzeba wziąć coś z kosmosu, ojjjj…
Świetny tekst. Ja na tych radnych głosować już nie będę bo zajmują się glupotami zamiast pracować nad prawdziwymi problemami. Zmarnowane mandaty. Już wolę zagłosować na … biedronki hehehe
a cóż Panu biedronki zawiniły? 😉 PS. Dziękuję, jednak uważam, że mimo wszystko głosować powinniśmy. Może będzie jakieś ugrupowanie bliskie przyrodzie, zwłaszcza kochające zdrowe powietrze, nie traćmy nadziei 😀
Oczywiście że będę głosować. Jak zawsze. Biedronki nic nie zawiniły. wręcz przeciwnie są pożyteczne w przeciwieństwie do niektórych którzy biją pianę zanim zajmować się prawdziwą pracą.
Otóż to. Trafnie ujęte. Miejmy nadzieję, że się uspokoi wszystko po jesiennych wyborach, jaki by ich wynik nie był.
No fajny blog, taki nie za madry. W sam raz dla wyborcow PO.
No co Pan opowiada, naprawdę…? Ojej. Ciekawe, dlaczego zatem czytają nie-wyborcy PO i nie krzyczą,gdy piszemy, co źle zrobiła ta partia…No cóż, wszystkim nie dogodzimy. Również życzę Wesołych Świąt.
Dlatego włączyłem komentarze na maila, żeby wiedzieć kto mi odpisuje. I akurat …napisał komentarz jako misio. Cóż za zbieg okoliczności Pani Żaneto.
Oj, a wie Pan, że w tej chwili naraził się Pan na zarzut ujawnienia nie tylko danych osoby prywatnej, a także tej, która naprawiała nam tak całkiem niedawno komputer…? I akurat jest to osoba z otoczenia nieprzyjaznego pani prezydent…? I tylko ona znała login mojego męża? No teraz pięknie pan pojechał, naprawdę. Mogę mieć bardzo solidne podstawy do tego, aby jak najbardziej poważnie się tą sprawą zająć. Wszelkie dane zabezpieczam, bo podszywanie się zdaje się jest karalne.
Ok. W takim razie mój błąd. Przepraszam. Ale każdy chyba świadomie swoich czynów wpisuje adres mailowy w pole pod komentarzem. I to w tym wypadku powinna Pani zająć się sprawą podszywaniem pod Pani męża.
I tak zamierzam. Dane zabezpieczone, IP również. Naprawdę, zbyt poważni jesteśmy razem z mężem, by się w pogadanki internetowe bawić. To nie nasza bajka, bo jeśli Pan zobaczy, puszczamy wszystko, w większości nieprzychylne dla nas również. I nie mamy potrzeby sztucznie sobie podbijać odpowiedzi czy komentarzy, bo to dziecinada jest. Ale podszywanie się pod kogoś, już nie. Zdecydowanie nie.
Proszę więc usunąć moj komenatrz jeśli naprawdę ktoś się podszył.
W tej chwili już nic nie mogę usunąć, bo jak zaznaczyłam – zabezpieczam. I jak najbardziej mówię poważnie. Można żartować, spierać się, nawet kłócić, ale podszywać się pod kogoś to już jest karalne, po prostu.