O tej sprawie pisaliśmy tutaj: Kołobrzeska PO wyraziła sprzeciw. Członkowie proszeni o nie uczestniczenie w obraźliwych programach . Przypomnijmy: kołobrzeski Zarząd Platformy Obywatelskiej podjął uchwałę o zakazie uczestnictwa członków tego ugrupowania w programach czy wywiadach prowadzonych na tym portalu. PO wsparły pozostałe ugrupowania z terenu miasta, poza Prawem i Sprawiedliwością. Nie minął nawet miesiąc, i Zarząd tę uchwałę zawiesił.
Zawiesił – nie uchylił. Co oznacza, że w każdej chwili może zostać przywrócona. Niemniej dziś wiemy, że tak się nie stanie. Podczas tego posiedzenia prezydent Anna Mieczkowska nie była obecna. Gdyby była – wynik głosowania mógłby być diametralnie różny. I nikt nawet nie poczuł się do tego, by poczekać na powrót prezydent, bo wszystko można było.
W przeciwieństwie do uchwały zasadniczej – nikt nic w mediach nie powiedział o zawieszeniu jej działania. Nie pokazano nic na “fejsbuku”, nawet na oficjalnym profilu PO. Nie rozsyłano do znajomych. Najlepiej chyba by było, jakby się to w ogóle do mediów nie dostało. I gdyby nie radny, który się radośnie w programie pokazał – ten sam, który obrazowo uchwałę podarł , a potem obrazkowo za to przeprosił – oraz ktoś, kto napisał komentarz na portalu kołobrzeskiej telewizji, może chwilowo byśmy o tym zawieszeniu zakazu występów artystycznych nawet nie wiedzieli. Za to członkowie Zarządu PO doskonale wiedzieli, że przychylność wielu dziennikarzy, którą z trudem Platforma zdobyła, w momencie publikacji tego tak szybkiego zawieszenia uchwały pęknie jak bańka mydlana. Sami jednak sobie wybrali, to mają, niech im jeden portal dobrze służy. “Reszta” jest… kobietą. I za kobietą.
Dwóch funkcyjnych członków znaczących dla PO złożyło rezygnację ze swoich stanowisk. Wiceprzewodnicząca i członek Zarządu Platformy Obywatelskiej. Przecież na logikę: jedna z tych osób brała udział w spontanicznym proteście przeciwko komentarzom pełnym chamstwa. Ktoś pomyślał, jak się czuje teraz…? Broniła kobiet, broniła ich godności, umiała się przeciwstawić. Jak się czują pozostałe Panie z innych ugrupowań, które solidarnie za prezydentkami się wstawiły? Faceci jak zwykle przerobili wszystko po swojemu, co będą im kobiety dyktować, jak politykę mają robić. Ładne „kwiatki” otrzymały te wszystkie Panie na Dzień Kobiet, i to od własnych, partyjnych kolegów. Ale jeszcze nie wiedzą, że niedocenianie kobiet to ogromne ryzyko, zwłaszcza w polityce.
Oczywiście, że stan wojny nie może trwać wiecznie. Że zgoda buduje i tak dalej. Jednak nie o zgodę czy niezgodę tu chodziło. W roku wyborczym przedkłada się interesy partii nad wszystko. Do tego stopnia, że politycy zapominają nawet o swoich członkach, traktując ich jak “pomoc domową plus” przy pracy wyborczej. Ktoś przecież musi te ulotki roznosić, pomagać rozwieszać plakaty i agitować na piknikach. Czasami można odnieść wrażenie, że tylko do tego potrzebują kobiet w polityce.
Nie myślcie drodzy Państwo, że to już koniec i wszystko wróciło do normy. Zależy jednak, co dla kogo jest “normą”. Wszystkim zależy, by każdy pracował normalnie, by wszystko wróciło do prawdziwej normy, ale z niektórymi się – jak widać – po prostu nie da. Czasem trzeba działać radykalnie. To jednak temat na inną okazję, być może już niedługo.