„Spolegliwy wykonawca woli PiS”, czyli rzecz o wendecie

Rozmowa z radnym Bogdanem Błaszczykiem, prezesem  Stowarzyszenia Rybacka Lokalna Grupa Działania „Morze i Parsęta” : 

 Podczas ostatniej sesji Rady Miasta, przy uchwale decydującej o zmianie członków w Stowarzyszeniu Rybacka Lokalna Grupa Działania „Morze i Parsęta”, to Pan określił ten projekt jako wendeta polityczna. Dlaczego? Czy nawiązał Pan do poprzedniej kadencji i wyborów, czy sprawa sięga zupełnie innego środowiska?

Zupełnie innego. Jako prezes Stowarzyszenia byłem zmuszony rozwiązać umowę o pracę z Panią Dyrektor biura Stowarzyszenia. Spotkało się to z protestem części członków Zarządu i zaplecza politycznego Pani Dyrektor.

Samo jednak zwolnienie pracownicy, nawet dyrektorki, nie jest od razu związane z działalnością polityczną, a przynajmniej nie musi. Chyba, że w tym przypadku…?

W tym przypadku tak się złożyło, że pracownica – była dyrektorka, kandydowała w ostatnich wyborach samorządowych z listy Pana Macieja Bejnarowicza, czyli Prawa i Sprawiedliwości. Zbiegło się to w czasie z bardzo negatywną oceną pracy biura ze strony Urzędu Marszałkowskiego. Pan Marszałek Rzepa w piśmie z dnia  11 grudnia 2018 r. wyrażając negatywną ocenę, odnośnie merytorycznej oceny wiedzy i pracy personelu biura, wyliczając istotne błędy i wskazując na brak osiągnięcia istotnych celów i zadań wynikających z umowy ramowej odnośnie wdrażania Lokalnej Strategii Rozwoju, wezwał Zarząd do dokonania audytu pracy biura i usunięcia występujących dysfunkcji w jego pracy.

W odpowiedzi przedstawiłem Zarządowi propozycję zmiany organizacji pracy biura poprzez zatrudnienie jeszcze jednego pracownika i przeprowadzenia szkoleń dla pracowników z podaniem jego zakresu. Oczywiście wiązałoby się to z koniecznością zmian zakresów obowiązków i płacy, gdyż jesteśmy zobligowani w tym zakresie zmieścić się w limicie funduszu płac. Moje propozycje spotkały się ze zdecydowanym sprzeciwem pracownic biura i części  członków Zarządu, którzy skutecznie zostali przekonani o tym,  że działania pracowników Urzędu Marszałkowskiego i części członków Zarządu odpowiedzialnych za nadzór nad pracą biura i realizację Lokalnej Strategii Rozwoju podyktowane są brakiem obiektywizmu i niechęcią wynikająca z faktu kandydowania Pani Dyrektor w wyborach samorządowych z listy PiS.

Nie pozostawiono więc mi jako Prezesowi wyboru. Podjąłem trudną decyzję o przeorganizowaniu pracy biura, wypowiadając Pani Dyrektor umowę o pracę. Mimo sprzeciwu części członków Zarządu, Zarząd jako całość w dniu 25 lutego 2019 r. większością głosów sprzeciw odrzucił, akceptując tym samym decyzję o zwolnieniu Pani Dyrektor. Na tym samym posiedzeniu Zarząd jednogłośnie przyjął moją propozycję i powołał z dniem 1 marca 2019 r. nowego Dyrektora Biura.

W związku z tym, że zgodnie z Regulaminem Stowarzyszenia Walne Zgromadzenie Członków wybrało mnie na funkcję Prezesa jako przedstawiciela jednostki samorządu lokalnego, to w zamyśle inicjatorów pozbawienie mnie delegacji Rady Miasta do reprezentowania jej w Stowarzyszeniu miało ugodzić w podstawy prawa zajmowania tej funkcji przez moją osobę, stąd moja ocena takiego postępowania zyskała miano wendety politycznej.

A więc to stąd określenie wendeta… Dziwi ta sytuacja tym bardziej, że projekt uchwały o zmianie ilości członków i Pana odwołaniu był projektem przewodniczącego Rady Jacka Woźniaka. Który, zauważmy, teoretycznie z Prawem i Sprawiedliwością jest tylko – jak sam to określa – w „porozumieniu”.

Określiłbym, że Pan Przewodniczący Rady jest zbyt spolegliwym wykonawcą woli PiS-u. Nie rozmawiano ze mną w sprawie, nie chciano poznać  faktów i wbrew interesom Stowarzyszenia i interesom samej gminy wykonuje się sądy kapturowe na przeciwniku politycznym. To najgorszy z możliwych przejaw hołdowania małym własnym interesikom politycznym. Myślę, że standardy wyznaczane przez obecną koalicję klubów PiS i Jacka Woźniaka bardzo szybko obrócą się przeciwko nim samym.

W polityce kołobrzeskiej funkcjonuję od II kadencji samorządu. Dla dobra miasta pracowałem  w różnych konstelacjach politycznych. Z AWS-em, z PO, z PiS-em i jestem chyba ostatnim z lokalnych polityków, których można by posądzić o czyny, które przez te decyzje próbuje się mi przypisać.

Jako Stowarzyszenie odbudujemy w krótkim czasie właściwe funkcjonowanie biura,  działamy dalej, wykonujemy swoją pracę, szykujemy się do rozdania kolejnych unijnych środków. Pracy jest naprawdę dużo.

Nie obawia się Pan konsekwencji wobec Pana? Przecież uchwała zmieniła ilość przedstawicieli gminy i powołała nowego – przewodniczącego klubu PiS? Jaka jest teraz Pana rola w Stowarzyszeniu?

Ta uchwała obecnie nie zmienia mojej roli w Stowarzyszeniu, o tym czy zostanę z tej funkcji odwołany zdecyduje wola wszystkich-a nie jednej jednostki samorządu i wola większości członków Stowarzyszenia. Wendeta polityczna koalicji PiS-u i Klubu Jacka Woźniaka w stosunku do mojej osoby mówiąc krótko – ma krótkie ręce. Ubolewam tylko nad jednym, że ta decyzja i ten wybór przedstawiciela gminy miasta Kołobrzegu przeniesie i rozpali spory polityczne na teren Stowarzyszenia. Moim dotychczasowym działaniem udawało się takie spory o takim charakterze trzymać od Stowarzyszenia z daleka.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Żaneta Czerwińska