
Przywitanie się słowami „ile dni będę musiał myć rękę po pisowskim brudzie” nie jest zabawne – napisała kołobrzeska radna Prawa i Sprawiedliwości Renata Brączyk. Takie zdarzenie miało mieć miejsce podczas sobotniej gali rozdania statuetek Koników Kołobrzeskich.
O sprawie, która poruszyła znaczna część mieszkańców Kołobrzegu, jako pierwszy napisał portal e-kg.pl (przeczytaj). Chodzi o sobotnią wypowiedź Janusza Gromka, byłego prezydenta Kołobrzegu, którą skierował do radnej Prawa i Sprawiedliwości Renaty Brączyk. Sama zainteresowana tak opisała to na swoim profilu FB:
- Wszyscy wiemy, że Pan Janusz Gromek ma rubaszne poczucie humoru. Należy jednak pamiętać, że granica pomiędzy rubasznym żartem, a czystym chamstwem jest niezwykle cienka. Poza tym, przywitanie się słowami „ile dni będę musiał myć rękę po pisowskim brudzie” nie jest zabawne, a proszę mi wierzyć – mam poczucie humoru i dystans do siebie i wciąż nie byłam w stanie się z tego zaśmiać. (zobacz całość tutaj)
Janusz Gromek natychmiast po ukazaniu się tego wpisu zareagował i zadzwonił do radnej z przeprosinami. Napisał również pod jej wpisem:
- Pani Renato. Za mój żart przeprosiłem Panią już wczoraj. Sądziłem, że to wystarczyło. Przepraszam Panią jeszcze raz bo nie było moją intencją w żaden sposób Pani urazić. Liczę, że ten incydent nie zaważy na dalszej naszej współpracy na rzecz rozwoju naszego pięknego Miasta. (całość tutaj)
Radna oświadczyła, że przeprosiny przyjęła. Janusz Gromek jeszcze dziś zaprosił dziennikarzy na briefing, na którym raz jeszcze przeprosił radną Brączyk.
- Znacie mnie państwo, wiecie że jestem człowiekiem humoru, czasem rubasznym, ale myślę, że przesadziłem z tym humorem w sobotę. Dlatego też przeprosiłem radną Brączyk i dziś jeszcze raz chcę powiedzieć, ze to był taki sobie żart, nie został on dobrze przyjęty i ja to rozumiem. Dlatego też przepraszam raz jeszcze i panią, i wszystkich którzy poczuli się urażeni, chciałbym absolutnie serdecznie przeprosić i obiecuję, że do końca swego żywota będę ten mój język trzymać na wodzy. Bo ja to też odczułem, dzisiejszej nocy nie przespałem dobrze z tego powodu. Wiem, że będzie jeszcze atak polityczny na mnie, ale na to jesteśmy my samorządowcy przygotowani. (zobacz całość)
Okazuje się jednak, że podczas sobotniej gali miał jeszcze miejsce jeden incydent: do radnego Piotra Rzepki, który stał w towarzystwie kilku osób, były prezydent powiedział:
- W kilka osób: ja, radny Barwinek, mecenas Bolko, Jacek Pawłowski, wyszliśmy podczas koncertu Moniki Brodki, staliśmy na korytarzu w hotelu. Podszedł do nas prezydent Janusz Gromek, z każdym się przywitał, a do mnie powiedział: „z tobą się nie przywitam, ty idź się leczyć do psychiatryka” – opowiada radny Piotr Rzepka (klub radnych PiS). – Gdy powiedziałem, że jesteśmy w towarzystwie, że należy się zachować, usłyszałem od byłego prezydenta coś w rodzaju „spieprzaj” czy „spadaj”. Ja nie obrażam byłego prezydenta, nie używam brzydkich słów. Sądzę, że chciał mnie zdyskredytować, bo przecież mógł mnie wziąć gdzieś na bok i powiedzieć, co myśli. Ze strony byłego prezydenta to była po prostu popisówka moim zdaniem.
Przy okazji dzisiejszego briefingu Janusz Gromek odniósł się i do tego stwierdzenia:
- Proszę zapytać pana Rzepki, czemu wchodzi w moje życie, czemu mnie atakuje za moje leczenie w szpitalu kołobrzeskim. Ja sobie nie pozwolę, aby tak młody człowiek ustalał mi, kiedy będę operowany, gdzie będę operowany i jak się będę czuł. Dlatego po męsku mu trochę powiedziałem.
(wpis radnego dotyczący tej sytuacji: tutaj)
Jednak to nie koniec sprawy. Do tych sytuacji odnieśli się działacze Prawa i Sprawiedliwości. Maciej Bejnarowicz, Czesław Hoc i Henryk Carewicz spotkali się z dziennikarzami i wydali oświadczenie.
- Prominentny działacz Platformy, wieloletni dyrektor jednej ze szkół, członek Zarządu Województwa, który odpowiada za kulturę, zachował się w naszej ocenie skandalicznie i w sposób niewłaściwy. Nie można zezwolić na tego typu działania. To przekracza granice jakiejkolwiek ludzkiej przyzwoitości, w dodatku naruszono art. 32 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej.
-mówił europoseł Czesław Hoc, który opowiedział o tych faktach, związanych zarówno z radną Brączyk, jak i z radnym Rzepką.
- Co więcej, powiedział to też w obecności prominentnego działacza Platformy Obywatelskiej posła na sejm Bartosza Arłukowicza, który zareagował śmiechem, zresztą rubasznym śmiechem w tej sytuacji. Doszło do zastraszania radnych, w dodatku to nie wynikało z dyskusji, to wynikło z pogardy, teraz możemy powiedzieć nawet o odmianie pewnego rodzaju rasizmu. Apeluję do szefa struktur powiatowych Marka Hoka, by wyciągnął konsekwencje wobec swojego działacza. Mógłbym zaapelować do pani pełnomocnik z Urzędu Marszałkowskiego, by tu przyjechała i pomogła uspokoić się, i profesjonalnie prowadzić dyskusje -mówił Czesław Hoc.
Maciej Bejnarowicz zaapelował do prezydent miasta, by zareagowała w sposób stanowczy wobec takich zachowań:
- Nie chcemy takich wzorców zachowań wobec osoby publicznej, odpowiedzialnej za kulturę, nie chcemy by taka osoba przynosiła wstyd naszemu miastu.
Henryk Carewicz zapowiedział, że będzie się domagał konsekwencji od władz województwa:
- Byłem również uczestnikiem i byłem zdruzgotany tym, co się stało. Również zostałem w obecności pana Arłukowicza przez byłego prezydenta odpowiednio przywitany. Jestem kupę lat w polityce, wiec potraktowałem to jako żart, ale to jest niedopuszczalne, bulwersujące, co się stało, w dodatku w obecności posła. Dziwię się, że nasz poseł ziemi zachodniopomorskiej, poseł Arłukowicz, nie zareagował na to. Będę apelował do marszałka Sejmiku, by wyciągnął odpowiednie konsekwencje.
Czesław Hoc podsumował w końcowej części oświadczenia, że data 23 lutego 2019 roku ma być datą reaktywacji kołobrzeskiego przemysłu pogardy i dyskryminowania innych ludzi z powodów politycznych.
- Jeśli tak będzie wyglądało życie polityczne w Kołobrzegu i regionie, to musimy to zmienić – zapowiedział.
Niestety, działacze PiS nie chcieli odpowiadać na pytania. Przymuszeni przez dziennikarzy odpowiedzieli jedynie niecierpliwie, że trudno odpowiadać na każde pytanie, bo „to się wszystko rozmyje”, a jeśli rzeczywiście Janusz Gromek przeprosił – „to kogo, bo nie partię PiS”. Zapowiedzieli ponadto krótko, że zobaczą, jak się zachowa partia wobec posła Bartosza Arłukowicza i wobec Janusza Gromka i być może zorganizują konferencję, na której odpowiedzą na pytania.
Całość oświadczenia wraz z pytaniami dziennikarzy na koniec: tutaj
Komentarz:
Wbrew woli samej bezpośrednio zainteresowanej, za sprawą tego ostatniego oświadczenia sprawa ta stała się w tym momencie całkowicie polityczna. Wszystko ze względu na osobę nie tyle Janusza Gromka, co Bartosza Arłukowicza, który wymieniany jest przy okazji tych sytuacji jako osoba obecna przy niewybrednych „żartach” byłego prezydenta. To, że były niewybredne, sam przyznał były prezydent i przeprosił najszybciej, jak to było możliwe. Mimo to, niesmak pozostanie, ale na tym można byłoby sprawę teoretycznie zakończyć i nie popełniać tych błędów nigdy więcej. Jednak to politycy PiS od razu wywęszyli okazję do zdyskredytowania swojego najgroźniejszego regionalnego konkurenta w wyścigu do Parlamentu Europejskiego, jakim jest właśnie Bartosz Arłukowicz. W całym oświadczeniu nie tylko nie można było zadawać pytań, ale główni bohaterowie nie przyjęli nawet do wiadomości stanowiska samej radnej, która nie chciała robić z tego sprawy politycznej. Można odnieść wrażenie, że nie jest ważna radna Brączyk ani radny Piotr Rzepka, zaś tak naprawdę chodzi o to, że PiS jako partia nie została przeproszona. W związku z tym można się domyślać, że czeka nas serial wzajemnych oskarżeń i eskalacji dąsów obrażonej panny, jaką w tym momencie okazuje się partia PiS. W jednym jesteśmy zgodni: takie żarty nie mają prawa mieć miejsca w przestrzeni publicznej. To jednak całkiem niedawno na naszym terenie przerabialiśmy…
Żaneta Czerwińska