PE 2019. Bartosz Arłukowicz: Oddaję się do dyspozycji wyborców

– rozmowa z posłem na Sejm RP Bartoszem Arłukowiczem

Panie pośle, najkrócej rzecz biorąc: jest Pan jednym z najbardziej wyrazistych polityków na naszej scenie politycznej. Dlaczego w tegorocznych wyborach rozważa Pan start do Parlamentu Europejskiego? Wiele osób już żałuje tego pomysłu i uważa, że tu, na naszej scenie politycznej, jest Pan najbardziej potrzebny. 

Jesteśmy jeszcze przed decyzją Zarządu Krajowego Platformy Obywatelskiej, jednak uważam, że w Parlamencie Europejskim jest również wiele do zrobienia. Europa jest w tej chwili w krytycznym momencie – targają nią ruchy odśrodkowe, ruchy nacjonalistyczne, także inne siły, które zagrażają wspólnocie. Europa musi trochę przeformułować swoje myślenie o sobie samej, a także o sąsiadach i swoich członkach.

Przede wszystkim jednak najważniejsze jest chyba to, by zatrzymać Polskę w Unii Europejskiej?

To jest najważniejsza rzecz, jaka jest przed nami. 1989 rok i 2019. Minęło trzydzieści lat, zatoczyliśmy absolutnie symboliczne koło. 1989 rok to święto państwa, święto demokracji, jej zwycięstwo. Potem przepiękny dzień – wstąpienie do NATO, potem jeszcze piękniejszy dzień wstąpienia do Unii Europejskiej, fontanna rozwoju polskiej gospodarki, infrastruktury Polski jako członka Wspólnoty Europejskiej, i dzisiaj smutny finisz wszystkiego. Ludzie, którzy dezawuują ostatnie trzydzieści lat, rządzą Polską i chcą wyprowadzić Polskę z Unii Europejskiej. Ludzie, którzy potrafią powiedzieć Europie, że flaga europejska jest szmatą! To jest coś, co nie przechodzi mi przez usta, ale mówię to dlatego, żebyśmy wszyscy zrozumieli, jak bardzo ważny jest dzień 26 maja. Ten dzień zdecyduje o przyszłości Polski na najbliższe kilka, nawet kilkanaście lat.

Wyścig do Parlamentu Europejskiego z regionu Pomorza Zachodniego nie będzie łatwy. Ma Pan konkurencję w postaci kandydatów z Prawa i Sprawiedliwości w osobach Joachima Brudzińskiego i Czesława Hoca.

Ja się nie boję wyborów, ja kocham kampanię wyborczą. Poza tym, zwyczajnie lubię ludzi. Wychodzę na ulicę, rozmawiam z ludźmi, spędzam z nimi czas na wsi i w mieście. Wczoraj byłem w niewielkiej wsi – Chwalęcice, gdzie bawiłem się z dzieciakami w “Kuchenne Rewolucje”, a dzisiaj jestem w Kołobrzegu na wielkiej Gali, którą prowadzi Szymon Hołownia, pani prezydent Mieczkowska, gdzie wręczane są nagrody dla ludzi aktywnych społecznie – jestem wszędzie. Dlatego, że przekonuję ludzi, że trzeba decydować o losach naszego kraju, każdy głos się liczy: tu, w Kołobrzegu, w najmniejszej wsi, na wschodzie i zachodzie.

Wrócę na chwilę do początku rozmowy, czyli do Pana wyrazistości. Nie raz i nie dwa mogliśmy z Pana wystąpień podczas posiedzeń usłyszeć mocnymi słowami wyrażone to, co akurat rządzący chcieliby ukryć. W ostrych, ale zrozumiałych dla każdego słowach wydobywa Pan na światło dzienne szalenie istotne sprawy. Ostatnio mocno podkreślił Pan fakt wydania miliarda trzystu milionów złotych dla telewizji publicznej podkreślając, że tyle samo wydaje się rocznie dla chorych na raka. Umiejętność wydobywania takich faktów i odpowiednie ich przekazanie dalej to nie jest zwykła umiejętność, to cecha nielicznych dobrych polityków i aż się prosi, by zapytać po prostu: “jak Pan to robi”?

Ja zawsze mówię wprost to, co myślę. To jest najprostsza, najskuteczniejsza metoda. Nie szukam udziwnień, nie szukam drugiego dna, mówię o tym, co myślę. Bo jeżeli słyszę polityczny bełkot i słyszę nieprawdę; słyszę o tym, że ktoś przekazuje miliard trzysta milionów złotych na partyjną tubę, jaką jest dzisiaj TVP, czego trzeba się po prostu wstydzić, to po to wchodzę na mównicę i mówię do tych ludzi z PiSu, że leczenie chemioterapią wszystkich ludzi w Polsce w ciągu roku kosztuje miliard trzysta. Oni lekką ręką dają tyle na partyjną tubę tylko dlatego, że opanował ich strach! Oni się boją, wycenili swój strach na miliard trzysta. To wszystko zmierza do ich końca, oni są groteskowi i… wygramy z nimi.

Ta nadchodząca kampania parlamentarna już budzi pewien niesmak choćby dlatego, że padają obietnice “nieprzyjęcia mandatów”. Już dziś kilka osób z listy Prawa i Sprawiedliwości zapowiada, że w razie wygranej rozważy złożenie mandatu. Czy nie jest to swoiste oszukiwanie wyborców? Wiem, że to budzi również i Pana oburzenie. 

Ci ludzie przeprowadzają oszustwo wyborcze w biały dzień. Bo jeżeli rzecznik PiSu pani Mazurek mówi o tym, że najpierw zdobędziemy mandaty, a potem zdecydujemy, czy oddamy czy nie, to ja mówię dzisiaj do mieszkańców Kołobrzegu i całego regionu koszalińsko – kołobrzeskiego: zagłosujcie tak, żebyście byli dumni z siebie, żebyście nie musieli się za tych ludzi wstydzić, żeby nikt nie manipulował waszym mandatem! Nie może być tak, by o mandatach do parlamentu polskiego czy europejskiego będzie decydowała pani Mazurek czy pan prezes Kaczyński – już wystarczy, że Kaczyński decyduje, kto jest dobrym patriotą, a kto jest złym patriotą. Dzisiaj PiS zagląda do naszego prywatnego życia, do naszych rodzin, mówi nam co mamy robić w niedzielę, czy chodzić do kościoła czy robić zakupy… My mówimy inaczej: ludzie mają prawo do wolności, do swojego życia i mają prawo decydować, czy w niedzielę idą do kościoła, czy idą do sklepu czy idą na boisko.

Podsumowując: nie żałuje Pan tej decyzji o starcie do Parlamentu Europejskiego?

Ja na razie zgłaszam swoją gotowość do walki o demokrację, do walki o rolę Polski tu i w Europie, zaś gdzie mnie losy polityczne poniosą – nie wiem. Lubię swoich wyborców, i zawsze oddaję się do ich dyspozycji. Zawsze jestem gotowy do walki. Walczę codziennie, każdego dnia. Wczoraj w Chwalęcicach, dzisiaj w Kołobrzegu, jutro w Warszawie w “Kawie na ławę”.

-Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Żaneta Czerwińska 

fot. Archiwum Twittera oraz posła B. Arłukowicza.