
Wczoraj w Gdańsku odbył się pogrzeb Pawła Adamowicza. Byłem jednym z tysięcy ludzi, którzy tam na miejscu brali w nim udział. Mimo 350 km jakie miałem do przejechania, nawet przez chwilę nie wahałem się co do wyjazdu, wiedziałem, że muszę i chcę tam być.
O samym mieście pisał nie będę, bo byłem tam pierwszy raz i z wiadomych powodów nie myślałem nawet o jego zwiedzaniu. Napiszę za to o ludziach, których tam poznałem. Gdańszczanie to ludzie absolutnie zakochani w swoim prezydencie, większość z nich czuła, jakby straciła kogoś z najbliższej rodziny, jakby odszedł ktoś z kim jeszcze tydzień temu jedli wspólny posiłek. Dla nich Paweł Adamowicz nie był politykiem, był przede wszystkim dobrym, pełnym życzliwości człowiekiem, z którym zawsze mogli porozmawiać, poprosić o radę i liczyć na jego uśmiech. Dla niego każda osoba była ważna, bez względu na to, kogo popierała i jakie miała poglądy. Umiał i chciał rozmawiać z ludźmi, a nie tylko do nich mówić. Gdańsk cierpi i jeszcze długo będzie cierpiał, ale podniesie się, bo są tam silni i twardzi ludzie.
Sam pogrzeb był bardzo wzruszający, padło wiele mądrych oraz pięknych słów, z których każdy z nas powinien wyciągnąć wnioski i wziąć sobie niektóre z tych słów bardzo mocno do serca. Mam ogromny szacunek i podziw dla rodziny prezydenta Adamowicza, przede wszystkim do żony i córki, za to, że w tych chorych czasach, nie oczekują zemsty, rozliczenia, czy szukania winnych, ale chcą pojednania, chcą by ludzie się kochali, by byli dla siebie życzliwi oraz reagowali, gdy dzieje się coś złego. Ich bardzo osobisty apel był ważny i warty zapamiętania.
Paweł Adamowicz, człowiek z Gdańska, dziś jest już w innym miejscu, nie jest to jego dom, ale na pewno nie będzie się tam nudził. Jako doświadczony w zwyciężaniu będzie mógł odbywać długie, ciekawe rozmowy z innymi ekspertami w tej dziedzinie, takimi jak Irena Szewińska, czy Andrzej Gmitruk. Będzie mógł posłuchać koncertów Kory Jackowskiej, której na gitarze przygrywa Robert Brylewski, a na trąbce Tomasz Stańko. Gdy będzie miał ochotę na teatr, pójdzie na występ mistrza Wojciecha Pokory, wspieranego przez Alinę Janowską i Romana Kłosowskiego, chyba że woli kino, wtedy czekają go pokazy filmów Milosza Formana, których lektorem jest Janusz Kozioł.
Odejście Pawła Adamowicza to wielka strata zarówno dla Gdańska, jak i dla wszystkich nas, ale nie smućmy się już i nie płaczmy, bo on przecież będzie zawsze czuwał nad nami, w dodatku w bardzo zacnym towarzystwie.
Brat Tomek