
Wybory samorządowe nie muszą być wydarzeniem politycznym. To sprawa nasza, mieszkańców miasta, to my i nikt inny wybieramy osoby, które będą zarządzały miastem. Czy muszą to być te same twarze? Niekoniecznie. Czas najwyższy na to, by spojrzeć na miasto oczami jego mieszkańców, osób nie powiązanych politycznie.
O tym, czego chcą mieszkańcy w życiu codziennym – czyli o przedszkolu w Radzikowie, połączeniu z Dzielnicą Zachodnią, terenie rekreacyjnym na ogniska, grille, przeprawach łodziowych, siłowni miejskiej i innych potrzebach codziennych rozmawiamy z Łukaszem Obroślakiem, numerem 1 w okręgu nr 1.
Podczas rejestracji komitetów wyborczych Kołobrzeżanie mogli się dowiedzieć, że powstał nowy, całkiem daleki od polityki Komitet – Wasz, KWW Kołobrzeżanie. Jednak nie zaistnieliście wyłącznie na potrzeby wyborów, istnieliście już wcześniej.
Powstaliśmy dwa lata temu jako Stowarzyszenie. Na początku była nas po prostu grupka znajomych, pięć osób. Potem było już nas 10, a w końcu formalnie zarejestrowaliśmy Stowarzyszenie. Od samego początku mieliśmy pomysły, które w tym małym gronie próbowaliśmy rozwiązać lub znaleźć sposoby na ich rozwiązanie. Bywało, że się nawet kłóciliśmy o te sposoby. W końcu grupa się skrystalizowała i zapadła decyzja, że startujemy w najbliższych wyborach. Gdyby to były wybory do rad osiedla, pewnie byśmy tam wystartowali, ale padło na wybory do Rady Miasta. Postanowiliśmy spróbować.
Komitet Wyborczy Wyborców „Kołobrzeżanie” był wielkim zaskoczeniem dla wielu kołobrzeżan. Wytrawni i znani politycy zaskoczeni Waszą rejestracją, od razu zaczęli wszelkie możliwe analizy. Wśród samych pozytywów, za minus uznają brak kandydata na prezydenta. Dlaczego zdecydowaliście wystartować bez takiej premii na sam początek?
Zdecydowaliśmy, że startujemy bez kandydata na prezydenta. Obecnie każdy z nas ma pracę bądź prowadzi własną działalność gospodarczą, która przynosi satysfakcję. Dodatkowo, w naszym kręgu, nie ma tak bardzo doświadczonej osoby, i nie boimy się o tym głośno mówić, która mogłaby udźwignąć na swoich barkach ciężar bycia menagerem miasta. Bo przecież Prezydenta możemy tak nazwać. Doświadczenie powyższe musimy zdobyć, dlatego też kandydujemy do Rady Miasta, aby za pięć lat, móc wystawić godnego kandydata na Prezydenta, kandydata, który doświadczenie zdobędzie podczas kadencji Radnego.
Najważniejszą sprawą, odróżniającą Was od pozostałych kandydatów, jest fakt, że nie jesteście politykami. Nie jest to partia polityczna. Trudno więc Was nazwać politykami mimo, że do lokalnej polityki startujecie. Ale jest to doskonały wybór dla tych, którzy nie chcą głosować na żadną partię.
Dla nas podstawą jest bezpartyjność. My zawsze będziemy otwarci na ludzi i nawet teraz się zgłaszały do nas osoby, ale wielu osobom musieliśmy podziękować właśnie ze względu na przynależność partyjną. Kiedyś, teraz czy w ogóle. Dla nas bezpartyjność naprawdę znaczy bezpartyjność. Mogliśmy mieć wiele ciekawych nazwisk na liście wyborczej, ale co się okazało: niektóre osoby miały przykaz ze swojej góry, swoich przełożonych, że nie mogą startować z naszego komitetu. Po czym… widzimy je na listach innych komitetów.
Przykre. To właśnie jest cała nasza lokalna polityka. Z jednej strony bardzo dobrze, że takie osoby dały się poznać już na starcie, bo potem w trakcie kadencji wiele by mogło się zdarzyć.
Najbardziej bolało nas to, że właśnie dostały zakaz z góry. Że takie coś w ogóle istnieje. Ze spółka X ma takie powiązania z miastem, gdzie mówią komuś, skąd ma startować. Ale z drugiej strony rzeczywiście, jeśli już na tym etapie takie osoby dały się poddać obróbce nacisku, to nie po drodze nam z nimi.
Przejdźmy do spraw bieżących. Reprezentuje Pan okręg numer jeden. Bardzo duży po nowym podziale i z bardzo dużym potencjałem.
Według mnie, to największy okręg w mieście. To rejon od Radzikowa, po Dzielnicę Zachodnią, do centrum po ulicę Jagiellońską. Jednej osobie ciężko się skupić na wszystkich dzielnicach. Jednak z najważniejszych spraw, które doskwierają mieszkańcom, bo tylko ich głosów słuchamy, to brakuje tam przedszkola dla dzieci. Często bywam na Radzikowie i tam wiem od mieszkańców, że bardzo chcieliby przedszkola miejskiego lub chociaż punktu przedszkolnego.
To jest fakt, do tej pory nikt tego nie zauważył, a przecież potrzeby są duże. To Radzikowo, stamtąd przejdźmy do Dzielnicy Zachodniej. Ostatnio na swojej stronie internetowej poruszyliście ten temat, ale tam jest wiele do zrobienia. Głównie chyba rozwiązać problem komunikacyjny, czyli przedostania się do tej dzielnicy.
Jedną z naszych propozycji może być nawet mała przeprawa łodziowa z poziomu portu pasażerskiego lub też ulicy Wiosennej. Chodzi o to, by turysta, czy mieszkaniec, nie musiał chodzić dookoła miasta. Chęci są u wszystkich, więc jak to zrobić – pozostaje wyłącznie kwestią techniczną do omówienia. Myślimy przede wszystkim perspektywicznie, wszystko musi być zaplanowane i nie chodzi o to, by inwestycje szybko zrobić i szybko zakończyć. Niektóre można, niektóre wymagają czasu, ale ważne jest, by takie przynajmniej zacząć. Taka przykładowo łodziowa przeprawa przez Parsętę mogłaby być duża atrakcją dla mieszkańców, i ułatwieniem do pokonania odległości.
Rzeczywiście do tej pory nie było w Kołobrzegu takich rozwiązań poniekąd flisacko – gondolierskich. A może to być całkiem ciekawa sprawa, nie mówiąc o kolejnych miejscach pracy czy możliwości rozwoju lokalnych przedsięwzięć. Niektórzy malkontenci powiedzą, że prościej to rozwiązać Komunikacją Miejską…
Oczywiście, może i prościej, ale bądźmy innowacyjni. Jeśli chodzi o autobusy miejskie to należałoby je tak przekierować, by jeździły do centrum z Dzielnicy Zachodniej, a nie krążyły po mieście. Zrobić z myślą o Dzielnicy Zachodniej jedną linię, która pojedzie po linii prostej do centrum. Zaznaczę, że naszym głównym programem jest zamkniecie ruchu samochodowego w centrum dla turystów. Wiąże się to z parkingami albo buforowymi, albo podziemnymi. To mają być inwestycje połączone z darmową komunikacją miejską. Możemy dyskutować o potrzebie elektrycznych autobusów, które są ekonomiczne, ale produkcja baterii do nich już nie, jednak komunikacja miejska powinna być darmowa.
Dzielnica Zachodnia to piękne tereny, zostawione same sobie. Być może przez brak połączenia komunikacyjnego tereny tam są łupem dla inwestorów, ale niekoniecznie jest to zgodne z wolą mieszkańców. Jaka jest Pana wizja rozwoju tych terenów?
Na terenach jednostki zaczynają się już inwestycje, my jednak nie chcielibyśmy, by powstawały tam kolejne hotele dla turystów. Niech to będzie spokojna dzielnica, ładny park, brak hoteli, i na przykład coś, czego nie ma jeszcze w Kołobrzegu: rodzinny park, gdzie można byłoby zrobić sobie ognisko, przywieźć grilla, czyli zorganizować takie stałe miejsce rodzinnych czy przyjacielskich spotkań. Tam takie miejsce już jest, ale nieoficjalne, natomiast można je tylko przeobrazić i przygotować, by było jak najbardziej oficjalne. Nie każdy ma działkę, nie każdy ma możliwość w wolne dni pojechać gdzieś na grilla – taki teren, ze specjalnie przygotowanymi miejscami byłby dla mieszkańców na pewno przydatny. Takie legalne „centrum ogniskowe” mogłoby właśnie tam idealnie się sprawdzić.
Z Radzikowa i Dzielnicy Zachodniej przejdźmy do centrum miasta. Jakie tu mieszkańcy zgłaszali propozycje, co jest warte inwestycji i czego tutaj potrzeba Pana zdaniem?
Przy Fregacie, za Biedronką, jest duży plac zieleni. Kiedyś spacerując ulicą Dworcową byłem świadkiem faktu, jak pewna kobieta – już nieco starsza – sobie ćwiczyła. I pomyślałem nagle, że byłoby fajnie, by w tym miejscu powstała miejska siłownia. Obecnie to miejsce jest zapuszczone, a przecież idealnie nadaje się ta przestrzeń na park rekreacji. Jednym ciągiem można to połączyć z nabrzeżem Parsęty. Natomiast w mieście poza tym należy zagospodarować więcej wybiegów dla psów. Tak naprawdę na każdym osiedlu można taki teren wygospodarować. Na przykład między ulicą Jedności Narodowej, a Św. Macieja, przy ulicy Szarych Szeregów – jest duży teren niewykorzystany. Teraz tam dużo ludzi wychodzi z psami – czemu tego nie wykorzystać na ogrodzony wybieg dla psów? Należałoby tylko odgrodzić ten wybieg od pobliskiego placu zabaw dla dzieci i mamy gotowe ułatwienie dla osób wychodzących ze swoimi czworonogami na spacer.
A Regionalne Centrum Kultury? Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji? Wiem, że i tu ma Pan swoje pomysły na rozwój i zwiększenie atrakcyjności tych miejsc.
Moim zdaniem, oczywiście popartym głosami mieszkańców jest to, by RCK połączyć w pewien sposób z MOSIR-em. W większości roku hala Milenium stoi pusta, poza meczami koszykarskiej Kotwicy nic się tam nie dzieje, a przecież idealnie nadaje się ona na organizację koncertów, różnych wydarzeń kulturalnych, można w niej zrobić niemal wszystko. A jeśli chodzi o obecny kształt RCKu – to uważam, że w głównej mierze scena plenerowa jest niewykorzystana. Dlaczego nie zrobić w niej kina letniego? Mamy tłumy ludzi w sezonie, piękną scenę – możemy sami tworzyć takie kino, a nie być zależni od firmy zewnętrznej, która taką scenę na kilka dni postawi na plaży, czy na dziedzińcu Ratusza.
To co w takim razie z amfiteatrem? Powinien być w rękach RCK również, czy jednak oddać w ręce prywatne?
Z amfiteatrem mam wielką obawę, że miasto ten obiekt wyremontuje, a za jakiś czas odda za symboliczne pieniądze w prywatne ręce. I to może nie być kołobrzeżanin. Pamiętam, jak jeszcze kilka lat temu, w Amfiteatrze codziennie był koncert, występ kabaretu itp. Obecnie mamy tylko kilka imprez na całe lato. Tu należy wiele zmienić. Uważam, że Amfiteatr powinien zostać przy RCK.
Jesteście jednym z młodszych komitetów, to znaczy – średnia wieku to 38 lat. W sam raz wiek na działanie, ale jednak musieliście się zmierzyć z taką instytucją, jak Instytut Pamięci Narodowej. Jeśli dostaniecie mandat radnego, będziecie musieli uczestniczyć w podejmowaniu decyzji takich jak usuwanie pomników. A w Kołobrzegu mamy ich trochę. Jak Pan się zapatruje na usuwanie pamięci o historii naszego miasta?
Zamazywanie historii wytyka się władzom, które rządziły kilkadziesiąt lat temu. Historię się powinno szanować. W dzisiejszych czasach też stawiamy pomniki, nie wiemy jednak, czy za kilkadziesiąt lat, jak zmieni się władza w kraju, obecnie stawiane pomniki nie okażą się czymś niewłaściwym. Reasumując tylko historia może ocenić historię, to co było – było, i pogódźmy się z tym.
To jest rzeczywiście spojrzenie po prostu mieszkańca, o sprawach naszych i dla nas. Jakie jeszcze pomysły ma Pan w swoim programie?
Mamy wiele, ale nie chcemy wszystkich przedstawiać od razu. Z prostej przyczyny: kilka naszych pomysłów stało się nagle kampanią innych komitetów. W najbliższym czasie, będziemy informować wyborców o Naszych propozycjach, będziemy je konsultować z mieszkańcami. Najważniejsze dla nas to jest robić wszystko dla mieszkańców i razem z mieszkańcami, a nie pod turystów.
– Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Żaneta Czerwińska
informuję, że w Radzikowie istnieje punkt przedszkolny ( przy SP6 ) do którego uczęszcza ponad setka dzieci, oprócz tego funkcjonują trzy przedszkola prywatne.
z poważaniem
Andrzej Haraj
Co z tego że istnieje punkt przedszkolny w sp 6jak w tym roku nie było naboru dla 3 Latków i byłem zmuszony wysłać dziecko na drugi koniec miasta do do 8 bo tylko tam dis dostało..a na prywatne mnie nie srac