Dwa lata i czterdzieści cztery dni – tyle czasu czekał Michał Nowicki, kołobrzeski maratończyk na to, by zrealizować swoje marzenie – zdobyć Koronę Maratonów Świata. Ostatni etap, na Antarktydzie, właśnie pokonany!
Kontakt z Michałem jest jeszcze ograniczony, niemniej swoimi wrażeniami podzielił się na swoim profilu w portalu społecznościowym.
- Antarktyda mnie oczarowała! W najśmielszych snach nie spodziewałem się tak bajecznego i niesamowitego miejsca ! Potężne klify, dzikość natury – pingwiny, foki, lwy morskie, wieloryby – tuż obok mnie na wyciągnięcie dłoni, czystość wody i te lazurowe kolory lodowców… Tego się nie da opisać…!
Jak się dowiadujemy, maraton był wyjątkowy pod wieloma względami. Sześć bardzo ciężkich pętli, zmieniająca się jak w kalejdoskopie pogoda. Uczestnicy startowali w olbrzymiej śnieżycy i przy bardzo silnym wietrze, widoczność: 10-metrowa.
- Po trzech kilometrach miałem po prostu dość i pojawiło się zwątpienie w jego ukończenie! Oczywiście błędem dużym było to, że zachciało mi się biec z czołówką biegu (skąd ja to znam?), średnie tempo po 2 kilometrach oscylowało w granicach 4:25 minut na kilometr, co szybko zweryfikowało moje plany. Ale to było już za późno!
Na szczęście już na drugim okrążeniu się wypogodziło, przestało padać i wtedy ukazał się cały profil trasy.
- Nigdy nie biegłem tak trudnego z profilu maratonu, rzekłbym nawet że to taki mały górski maraton. Przewyższenia na całej trasie przekraczały 700 metrów! Połówka przebiegnięta w 1 godzinę, 52 min 32 sekundy była zrobiona zdecydowanie za szybko, co skutkowało na dwóch ostatnich pętlach niestety marszobiegiem… Do tego wszystkiego dochodziło zmieniające się podłoże – od śniegu przez lód, potem ostre kamienie i błoto… Nie po wynik jednak tam poleciałem, a po ukończenie upragnionego siódmego kontynentu, bardzo się cieszę że pomimo wielu zwątpień (angina, która trzyma mnie do dzisiaj, pogoda) udało się tego dokonać !
Aktualnie Michał znajduje się jeszcze na Ziemi Ognistej, wciąż ma utrudniony dostęp do Internetu, jednak uspokaja, że wszystko w porządku i powoli wraca do łączności.
Podsumowujemy dokonania Michała:
1. Afryka – Marrakesz – styczeń 2016
2. Europa – Rzym – 2016
3. Ameryka Południowa – Rio de Janeiro – 2016
4. Ameryka Północna – New York – 2016
5. Azja – Singapur – 2016
6. Australia i Oceania – Sydney 2017
7. Antarktyda – marzec 2018
Gratulacje!
fot. arch. pryw.