Rozmowa z Czesławem Hocem, liderem ugrupowania „Razem dla Kołobrzegu”.
Gazeta Kołobrzeska: Czy połączenie małych ugrupowań prawicowych w naszym mieście w jedno to sposób na zwiększenie szans w wyborach samorządowych?
Czesław Hoc: Jakbyśmy wiedzieli, że nie mamy szans, to byśmy nie próbowali połączyć swoich sił. Jest wiele nowych osób, ale są również rasowi politycy – chcemy w ten sposób tworzyć nową jakość polityczną. Nie mamy zamiaru niczego burzyć, chcemy tworzyć nowy, pozytywny program, jednoczyć ludzi, promować to, co dobre a naprawiać to, co złe.
GK: W ubiegłym tygodniu podczas pierwszego spotkania przedstawiliście państwo swój program, który zawiera wiele ogólnikowych haseł. Co oznacza określenie „pozytywny program”?
CZ.H: Hasła muszą być ogólnikowe, gdyż trudno przed oficjalną kampanią wyborczą mówić o konkretach. Mamy już utworzone rady programowe, którym przewodniczą ludzie kompetentni. Argumenty przedstawione przez tych ludzi nas przekonują. Propozycje są realne. Nie chcemy w naszych szeregach żadnych interpersonalnych rozgrywek. Jeżeli członek naszej grupy będzie chciał je stosować, to na pewno będzie izolowany.
GK: Ogólnie program zakłada polepszenie życia mieszkańców Kołobrzegu i poprawienie polityki zarządzania miastem. To ambitne, ale trudne założenia. Jak chcecie państwo je realizować?
Cz. H: Przykładowo chcemy odpolitycznić samorząd, Zarząd Miasta mógłby być trzyosobowy, gdzie wprowadzono by kontrakty zadaniowe. Trudno mówić o szczegółach, ale na przykład ważne zadanie przed nami to wzmacnianie małych przedsiębiorstw w naszym mieście. Większą uwagę trzeba zwrócić na uzdrowisko, które jest niezauważalne. W każdej dziedzinie mamy coś do zaoferowania, nie chcemy niczego burzyć, a raczej pracować metodą krytycznego rozsądku.
GK: Jak już pan wspomniał, wśród członków grupy inicjatywnej są również rasowi politycy. Większość z nich to opozycyjni radni Rady Miejskiej. Już podczas ostatniego spotkania dało się zauważyć krytykę wobec ugrupowań lewicowych. Czy ugrupowanie „Razem dla Kołobrzegu” powstało przeciwko lewicy?
Cz.H: Absolutnie nie. Nie prowadzimy działalności przeciwko żadnej partii. Naszym zadaniem jest naprawiać błędy, uczyć się na nich, abyśmy nie popełniali tych samych.
GK: Jednym z głównych założeń jest uaktywnienie elektoratu, który nie poszedł do urn podczas ostatnich wyborów. Jak państwo chcecie tego dokonać?
Cz. H: Właśnie podczas kampanii chcemy ludzi przekonać tym pozytywnym programem. Każdy może znaleźć tu coś dla siebie.
GK: Wśród ugrupowań znalazły się też takie, które powołują się na wartości chrześcijańskie: ZChN czy też Koło Przyjaciół Radia Maryja. Na te wartości powoływano się już kilka lat temu i wiele osób jednak, słysząc to hasło, odbiera je wręcz negatywnie. Co według pana znaczy pojęcie „wartości chrześcijańskie”?
Cz.H: Dziwi mnie to, że w kraju katolickim każdy o to pyta. Pod pojęciem „wartości chrześcijańskich” mieści się wszystko to, co dobre: etyka, morale, solidarność ludzka – wszystko, co budowane jest na prawdzie. Fundamentalnej, nie objawionej. Miałem, przyznaję, pewne trudności podczas budowania struktur, naszym celem było zjednoczyć ugrupowania od szerokiego centrum do szerokiej prawicy. Wolę odnosić się do tych wartości, które są przynajmniej trwałe, niż innych – złudnych.
GK: Wspominaliście państwo podczas spotkania, że będzie się odbywała pewnego rodzaju segregacja członków tego nowego ugrupowania. Czy od ostatniego spotkania zwiększyła się ich liczba?
Cz. H: Zaobserwowaliśmy duże chęci zgłoszeniowe, jednak nie chcemy poszerzać grupy inicjatywnej. Oficjalne rozmowy prowadzą rady programowe. My możemy uzyskać ponad stu kandydatów, ale trzeba zadać sobie pytanie: czy mamy iść w ilość czy przyjmować kandydatów przygotowanych do pewnych zadań programowych. Przybieramy postawę wyczekującą. Przykładowo już musieliśmy ograniczyć dobór lekarzy, gdyż wszystkie działy gospodarki są przez nas opracowane.
Rozmawiała: Żaneta Czerwińska, tygodnik “Gazeta Kołobrzeska” 23.01.2002r.