Nie wywiązali się z warunków, ale nadal chcą bezpłatnego użyczenia…? Sprawa Skansenu nie jest jednoznaczna

Wracamy do sprawy Harcerskiego Ośrodka Morskiego w Kołobrzegu. Przypominamy: 10 lat temu Związek Harcerstwa Polskiego, jako posiadający w trwałym zarządzie teren przy ul. Bałtyckiej, podpisał umowę o nieodpłatnym użyczeniu jego części pod Skansen Morski, prowadzony przez Muzeum Oręża Polskiego. Umowa ta kończy się we wrześniu. Jak się okazuje, niektóre warunki umowy nie zostały dotrzymane. Podczas spotkania próbowano omówić m.in. nowe warunki przedłużenia umowy. Jedną z propozycji, którą przedłożyli harcerze, była propozycja odpłatnej umowy. I tu się zaczął problem…

Zacznijmy od początku

Oburzony propozycją harcerzy starosta kołobrzeski zwołał konferencję prasową (zobacz jej zapis: Kłopoty ze Skansenem (wideo)). Poinformował, że harcerze zażądali 3 tysięcy złotych miesięcznie za dzierżawę terenu, co jest dla Muzeum Oręża Polskiego kwotą nie do przyjęcia. Poinformował ponadto, że wystąpi do Prezydent miasta o rozpoczęcie procedury wyłączenia tego terenu spod zarządu trwałego oraz że nie zamierza prowadzić żadnych negocjacji z harcerzami oraz przedstawicielami ZHP.

Podczas konferencji padło wiele gorzkich słów wobec harcerzy, m.in. zarzut, iż nie prowadzą tu działalności statutowej. Przypomnijmy, że obok skansenu jest teren, na którym m.in. znajduje się zabytek Reduta Solna. Czy rzeczywiście harcerze, jak twierdził starosta, nie prowadzą tu żadnej swojej działalności?

Związek Harcerstwa Polskiego jest instytucją, która posiada statut organizacji pożytku publicznego. Oznacza to, że zarówno sprawozdania, jak i wydatki, są upubliczniane na odpowiednich stronach wraz ze sprawozdaniem z działalności. A historia Harcerskiego Ośrodka Morskiego jest ciekawa i warta choćby wzmianki w tym miejscu.

Odrobina historii

Przełomowym momentem mającym wpływ na powstanie w Kołobrzegu HOM i rozwój drużyn wodnych  było zorganizowanie 24 maja 1959 roku  Harcerskiej Konferencji Żeglarskiej, która odbyła się w ratuszu.  Nestor żeglarstwa w Harcerstwie hm Witold Bublewski  w czasie swego wystąpienia na Konferencji składa propozycję do uchwały, aby przejąć wycofany z eksploatacji statek rybacki lugrotrawler „Cietrzew”, który znajduje się w Polskim Ratownictwie Okrętowym i przebudować go na jacht szkolny ZHP jako „Zawisza Czarny II”. Obecny na Sali Dyrektor PRO zobowiązuje się tę jednostkę przekazać dla ZHP.  Dla upamiętnienia Konferencji w Kołobrzegu i rozpropagowania miasta w portach świata, portem macierzystym „Zawiszy Czarnego II” będzie Kołobrzeg.

Obecne na Konferencji władze miasta przyrzekają wszelką pomoc dla harcerstwa.

Od tamtej pory miało miejsce szereg działań, które sprzyjały rozwojowi harcerstwa. Harcerze mają „swój” okręt, na którym przy specjalnym ceremoniale nowi druhowie składają przyrzeczenie harcerskie na banderę harcerską i okrętu. Dla upamiętnienia tych integracyjnych działań, Hufiec Kołobrzeski przyjmuje nazwę „Bałtycki Hufiec Morski” w 1962-3 roku, i jest nim do dzisiaj.

Oprócz działań organizacyjnych, prac społecznych przy remoncie fortu i przygotowaniu terenu pod przyszły Ośrodek Morski, instruktorzy i harcerze uczestniczą w obozach, szkoleniach i rejsach. Zdobywają stopnie harcerskie i żeglarskie.

Teren Ośrodka obejmuje ponad 23 tys. m kw. Decyzją Rady Powiatowej w Kołobrzegu z dnia 14.10.65 następuje przekazanie terenu „w zarząd i użytkowanie” na czas nieokreślony teren zabudowany (Fortem) stanowiący własność Skarbu Państwa. Teren przekazano dla Związku Harcerstwa Polskiego Komenda Chorągwi w Koszalinie.

Do tego czasu wykonano już ogromną pracę remontową i adaptacyjną. Na sam teren nawieziono z wykopów miejskich ponad 1400 wywrotek ziemi i gruzu na podniesienie terenu i zlikwidowanie bagna. Wykonano drogę dojazdową, ogrodzono cały teren, doprowadzono linię napowietrzną energii elektrycznej, wodociąg i kanalizację do samego fortu. Po przekazaniu zabytkowego fortu przez Feliksa Ptaszyńskiego – Konserwatora Wojewódzkiego Zabytków w Koszalinie wraz z kwotą 62 tys. zł, przystąpiono do remontu za kwotę przekraczającą 200 tys. zł. Wykonano renowację murów, pęknięć, zdjęto całą ziemię z dachu, podwyższono gruzem wewnątrz budynku i wykonano podłogę betonową, ogrzewanie co. z kotłownią, znajdującą się w nasypie wału przy fosie. Zamontowano drzwi i oddano do użytku jako pomieszczenie klubowe szkoleniowe i rozrywkowe. Była tam nawet kawiarnia. Odbywały się zebrania i spotkania żeglarskie, wspomnienia z rejsów, wyświetlano slajdy i filmy. Z uwagi na charakter spotkań, zawsze przy wejściu do Kołobrzegu „Zawiszy Czarnego”, spotkanie z załogami odbywało się w forcie na terenie HOM. Dlatego pewnego czasu nazwano pomieszczenie fortu „Kasztelem Zawiszaków” (kasztel – nazwa dziobowego i rufowego pomieszczenia na starych żaglowcach dla oficerów i armat). Nazwa się bardzo przyjęła i była znana w całym kraju wśród braci żeglarskiej – harcerskiej.

A na terenie? Wybudowano ze środków Totalizatora Sportowego drewnianą wiatę – magazyn na sprzęt. Cały teren został obsadzony drzewami. Wybudowano domek kwatermistrzowski, później postawiono hangar metalowy z przeznaczeniem w lecie na stołówkę, a zimą na sprzęt obozowy i żeglarski. Przejęto z „Barki” statek rybacki 24 m. i po wyciągnięciu go na ląd, przebudowano na hotel dla 40 osób. Wykonano pomosty pływające o dł. 60 m. na cumowanie i postój jachtów. Jedną z większych prac było poszerzenie o 10-15 m Kanału Drzewnego i pogłębienie go do 3,5 metrów na całej długości oraz przekopanie kanału łączącego fosę przy forcie z Kanałem Drzewnym i oczyszczenie z pogłębieniem fosy wokół fortu.

Małe jednostki mogły wchodzić i cumować w fosie przy forcie. Samo wykonanie tych prac zajęło kilka lat. Nieprzerwanie jednak starano się o środki finansowe dla zrealizowania zamierzeń inwestycyjnych. Głównym projektantem oddanym bez reszty sprawie harcerzy był znany architekt kpt. jacht. Janusz Kirszak. Głównym inicjatorem, pomysłodawcą i realizatorem powstania Harcerskiego Ośrodka Morskiego był dh Wiesław Stasiński, rocznik 1933, urodzony w Zgierzu, który za prawie 50-letnią działalność społeczną na terenie miasta i dla miasta Kołobrzeg, 16 marca 2004 roku Rada Miasta nadała tytuł: „Zasłużony dla Miasta Kołobrzeg”.

Baza na Morawskiego – umowa się skończyła, nie działo się nic…

Ośrodek przez lata rozrastał się i mimo zmian politycznych w kraju, harcerstwo rosło w siłę dzięki wielu pasjonatom. Kołobrzeski BHM dzierżawił nawet teren przy ul. Morawskiego, gdzie była baza namiotowa. Płacąc jak na tamte lata około 35 tysięcy rocznie za dzierżawę terenu, harcerze mogli pozyskiwać środki na swoją działalność. Pomimo tych kolosalnych kwot nie było żadnych zaległości ze strony kołobrzeskiego Hufca.  Baza na Morawskiego została całkowicie przystosowana do pola namiotowego przez harcerzy i cieszyła się dużym uznaniem w całym kraju. Rok w rok pole namiotowe było obłożone w pełni, służyła ponadto nawet jako wzór stanicy harcerskiej. W grudniu 1999 roku, kiedy kończyła się umowa dzierżawy, harcerze planowali wystąpić o przedłużenie, ale miasto we wrześniu rozwiązało umowę i nakazało do końca grudnia wyprowadzenie się z bazy. Harcerze z kołobrzeskiego hufca pozostawili po sobie w pełni wyposażoną kotłownię, murowane 3- pokoje gościnne, które służyły dla instruktorów, kuchnie, zaplecze sanitarne, słowem: pełen kompleks, który zbudowali od „zera” własnymi środkami.

Bazę na początku roku 2000  harcerzom odebrano i przez całe lata nie działo się tam nic. Mało tego: były komendant hm Sławomir Góral, już po opuszczeniu bazy, niejednokrotnie interweniował w Urzędzie Miasta, by zabezpieczyć ten teren, bo stał się miejscem siedliska narkomanów. Teren ulegał dewastacji,  aż przed wyborami w 2002 roku zadecydowano o tym, by zburzyć zabudowania. Buldożery wyrównały teren, po kwitnącej życiem bazie pozostały jedynie dwa słupki wjazdowe.  Obecnie na części działki byłej harcerskiej bazy powstaje nowoczesny hotel, jednak przez całe lata miasto Kołobrzeg straciło środki z wpływów za dzierżawę.

Harcerski Ośrodek Morski teraz

Harcerzom pozostał teren ośrodka morskiego. Jak wspomnieliśmy wyżej, mają ten teren w trwałym zarządzie. Ponadto są pierwszymi użytkownikami tego terenu po II Wojnie Światowej. Aby móc pozyskiwać środki na swoją działalność, wydzierżawiają obiekty. W ten sposób kasztel dzierżawi „Piracka Przygoda”, a powszechnie znany hangar to miejsce dla składowania sprzętu przez Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji. Te części są poddzierżawiane odpłatnie.

Inaczej miała się sprawa ze Skansenem Morskim. Teren został użyczony bezpłatnie. Warto jednak zaznaczyć, że mimo iż Skansen, a zatem Muzeum, otrzymało teren bezpłatnie, to jednak pozyskując środki na swoją działalność, utrzymanie eksponatów, Muzeum pobiera opłaty za zwiedzanie. Utrzymuje się zatem nie tylko z biletów czy eventów historycznych, ale także ze środków publicznych- czego nie można powiedzieć o Związku Harcerstwa Polskiego.

Skansen Morski cieszy się dużą popularnością wśród zwiedzających, umowa z ZHP jednak się wkrótce kończy. Tymczasem spotkanie dotyczyło niewywiązania się Muzeum z warunków umowy, jaką zawarło 10 lat temu z ZHP i miastem. Te warunki to m.in. naprawa i wyrównanie drogi wjazdowej od bramy do obiektu zwanego Redutą Solną. Kolejna:  wycinka wszystkich zbędnych i zaakceptowanych przez konserwatora drzew na całym terenie – Muzeum miało zrekultywować i posiać trawę na łące, która przylega do obecnego parkingu. Muzeum ponadto miało dbać o porządek –  wszystko to było zapisane w umowie. Finał niedotrzymania tych warunków był taki, że drzewa za kwotę 35 tysięcy złotych wycięli sami harcerze, za zgodą konserwatora, łąka nie została zrekultywowana, a naprawa drogi polegała na przywiezieniu 2 wywrotek szlaki i rozgarnięciu przez pracowników muzeum.

Te warunki  zostały omówione podczas spotkania, które głównie dotyczyło tego, by wszystkie podmioty były traktowane po równo. ZHP płaci wszystkie podatki, i od nieruchomości, i od VAT – Muzeum natomiast nie płaci nic.

Stąd – wobec niewywiązania się przez Muzeum z tych warunków umowy – padły propozycje nowych warunków umowy. Propozycje dotyczyły innej formy – nie użyczenia, a na przykład dzierżawy, za którą płatność miałoby wpłacać Muzeum na osobne konto. Padła deklaracja ze strony ZHP, że każda złotówka z tych wpłacanych pieniędzy poszłaby na inwestycje w cały teren. Kwota, o której mówił starosta podczas swojej konferencji, to kwota netto 2,5 tysiąca złotych  – co w przeliczeniu na metry kwadratowe wynosi tylko 1 zł miesięcznie…

Na spotkaniu z prezydent miasta i dyrektorem Muzeum Aleksandrem Ostaszem harcerze zaproponowali kilka warunków – w tym ten jeden, który przedstawił starosta podczas swojej konferencji.

  • Muzeum jest zwolnione z podatków, zatem jedna z naszych propozycji dotyczyła tego, by odprowadzali jakieś środki dla nas – mówi phm Milena Derlikiewicz.

By móc wystąpić o jakiekolwiek fundusze, najczęściej wymagany jest własny wkład. Kasztel od lat wymaga remontu i środki można byłoby znaleźć – ale wymagany jest wkład własny. Jest to zadanie nie do pokonania przez ZHP. Komendant Hufca phm Milena Derlikiewicz niejednokrotnie starała się pozyskać środki z różnych programów. W ostatnim czasie złożyła 3 wnioski, w tym do Urzędu Marszałkowskiego:

  • Starałam się składać wnioski tam, gdzie nie był wymagany wkład własny – informuje. – Jednak z trzech programów, do których złożyłam wniosek, nie otrzymałam ani odpowiedzi, ani środków.

Trudno zatem dziwić się, że kasztel nie jest remontowany, gdyż jako zabytek wymaga znacznie większego wkładu własnego. Miasto zbyło problem na harcerzy, chociaż jest właścicielem obiektu.

Zapytany dziś o stan sprawy rzecznik prasowy Michał Kujaczyński odpowiedział, że prezydent zapoznaje się ze sprawą i z pewnością będzie jeszcze z harcerzami rozmawiała. ZHP jest również nadal otwarte na rozmowę, nie było to bowiem tak, jak przedstawił podczas swojej konferencji nieobecny zresztą na tym spotkaniu starosta.

  • Wszyscy nas traktują jak „harcerzyki”: fajni jesteśmy, gdy trzeba pomóc przy jakimś wydarzeniu, wigilii czy uroczystości, ale nie traktuje się nas jako partnerów do dyskusji – mówi rozgoryczona phm Derlikiewicz.

Nieoficjalnie wiemy, że zarówno grono harcerzy – seniorów, jak i byłych harcerzy, którzy wiedzą, jaki wkład pracy wykonano w zagospodarowanie terenu wcześniej niedostępnego, nie wyraża jednoznacznego sprzeciwu wobec odpłatnego poddzierżawienia terenu pod Skansen. Być może o tym, że harcerze mogą liczyć na wsparcie mieszkańców, świadczyć mogłaby akcja z banerem, który zawisł na płocie HOM-u, o czym pisaliśmy w piątek na naszej stronie FB. Harcerze nie mają z tym nic wspólnego, sami zgłosili sprawę na policję. Dziś phm Derlikiewicz składała zeznania w tej sprawie.

  • Baner zaognił sytuację, ja w piątek uznałam, że należy go zdjąć, co zrobiłam jak tylko dowiedziałam się o sprawie. Nie zrobiłam tego dlatego, że przeczytałam, iż starosta kazał albo zdjąć, albo podać się do dymisji, tylko ściągnęłam dlatego, że uważałam, iż tak trzeba – zaznacza.

Sprawa jest rozpatrywana przez prezydent miasta. O dalszych krokach w tej sprawie będziemy informować.

Komentarz:

Gdy nie wiadomo, o co chodzi, chodzi o pieniądze. Tu oczywiste, że jedna strona widząc, ile zarabia i jaki ruch ma druga, chciałaby dla siebie również jakąś część. Dlaczego bowiem jednym wolno zarabiać, mając teren za darmo, a harcerzom nie? Głównym argumentem w tym sporze jest fakt, że ZHP dostało za darmo od miasta i chce wydzierżawić odpłatnie. Ale zwróćmy uwagę, że dokładnie ta sama sytuacja ma miejsce przy Skansenie. Też ma za darmo teren, tyle że od ZHP, pośrednio od miasta,  a prowadzi działalność odpłatną – za zwiedzanie przecież trzeba zapłacić bilet wstępu. Oczywiście, że Muzeum ma swoje prawa, koszty utrzymania eksponatów, ale ma większe możliwości pozyskania środków niż ZHP, skutecznie okrajane z możliwości utrzymania najpierw przez zabranie bazy, potem przez zabranie nadbrzeża, a teraz przez prawdopodobne zabranie terenu, na którym jest Skansen. Nikt nie twierdzi, że Skansenu ma nie być – jest dla wielu osób wyjątkowym miejscem, ale nie takimi argumentami, pomniejszającymi wartość samego ZHP, należy chyba tę sprawę przedstawiać…  Pojawiają się pretensje, że ZHP wynajmuje odpłatnie hangar dla MOSIR- u. Przypomnijmy zatem, że MOSiR sprzedał swoje pomieszczenia w strefie uzdrowiskowej, Ośrodek ma ponadto choćby stadion, gdzie pod południową trybuną ma możliwość zbudowania pomieszczeń jak to ma miejsce pod trybuną północną. Natomiast budynek hangaru został przekazany harcerzom od maszoperii jachtowej po wybudowaniu jachtu, który w nim czekał na dokończeniu budowy i zwodowanie. Istotnym faktem w tej sprawie jest również to, że jedna seniorka robi wiele problemów, podpisując się na przykład jako komendant – co może wprowadzać  w błąd, ale na szczęście miejscowi zainteresowani tematem i środowiskiem doskonale to wiedzą.

ZHP ma za sobą 100 lat wychowywania pokoleń młodzieży w patriotyzmie, wystarczy wspomnieć Lwowskie Orlęta czy Szare Szeregi. Muzeum ma również swoje tradycje, swoje potrzeby – ale zrozumienie jednych i drugich powinno w tej sytuacji mieć zdecydowane znaczenie. O harcerzach rzeczywiście pamięta się najczęściej wtedy, gdy trzeba dzieci wysłać na tani obóz, nikt nie zauważa ich ciężkiej, codziennej pracy. „Takie będą Rzeczpospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. Szkoda, że o  przyrzeczeniu „wszelkiej pomocy dla harcerstwa” z 1959 roku mało kto dziś pamięta…

Żaneta Czerwińska

Fot. główne: Małgorzata Abramowicz